Reklama

Eddie Van Halen nie żyje. Legendarny gitarzysta miał 65 lat

Kultowy gitarzysta i założyciel zespołu Van Halen – Eddie Van Halen – zmarł po długiej walce z rakiem 6 października w wieku 65 lat.

Kultowy gitarzysta i założyciel zespołu Van Halen – Eddie Van Halen – zmarł po długiej walce z rakiem 6 października w wieku 65 lat.
Eddie Van Halen przegrał walkę z rakiem /David Tan/Shinko Music /Getty Images

Na początku XXI wieku u Eddiego Van Halena zdiagnozowano raka języka - część tego organu została mu usunięta po diagnozie. Według serwisu TMZ przez ostatnie pięć lat gitarzysta hardrockowej grupy Van Halen (posłuchaj!), podróżował pomiędzy USA a Niemcami na leczenie w postaci radioterapii.

Rockman wierzył w to, że na rozwój choroby mógł mieć wpływ fakt, że przez lata wkładał metalowe części gitar do ust.

W 2019 roku u gitarzysty miało dojść do nawrotu choroby, a nowotwór tym razem miał zaatakować gardło. W listopadzie zeszłego roku gwiazdor miał trafić do szpitala. Również w tamtym czasie wokalista Van Halen przyznał, że to koniec słynnego zespołu, a z jego kolegą nie jest dobrze.

Reklama

Eddie Van Halen zmarł w szpitalu St. John's w Santa Monica w Kalifornii. U jego boku czuwali jego druga żona Janie Liszewski, syn Wolfgang (basista Van Halen) i brat Alex (perkusista Van Halen, z którym zakładał zespół).

Kwartet Van Halen w latach 80. był jednym z najpopularniejszych zespołów na świecie, a miejsce na szczycie zawdzięcza płycie "1984" (z przebojami "Jump" i "Panama" na czele - posłuchaj!), która tylko w samych Stanach Zjednoczonych sprzedała się w ponad 12-mln nakładzie.

Ostatni skład grupy tworzyli David Lee Roth, Eddie Van Halen, grający na basie jego syn - Wolfgang Van Halen oraz brat Eddiego - perkusista Alex Van Halen.

Poza swoją macierzystą formacją Eddie zabłysnął w 1982 roku, kiedy do współpracy zaprosił go Quincy Jones, producent i współtwórca przełomowej płyty "Thriller" Michaela Jacksona. Początkowo gitarzysta myślał, że ktoś sobie robi z niego telefoniczne żarty. Kiedy w końcu uwierzył, że to naprawdę Quincy Jones, od razu zdecydował się przyjąć propozycję.

Eddie zagrał improwizowane solo w piosence "Beat It", w dodatku zrobił to za darmo. "Zdaniem wszystkich naokoło byłem kompletnym głupkiem, ale ja wiedziałem, co robię" - wspominał po latach. Główne partie gitary w "Beat It" należą do Steve'a Lukathera, lidera grupy Toto. Eddie nie pojawia się też w teledysku.

Eddie Van Halen miał w swoim domu ponad 650 gitar, wiele z nich sygnowanych było jego nazwiskiem. Do gitarzysty należało też kilka patentów związanych z osprzętem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Eddie Van Halen | Van Halen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama