Reklama

Dramat na koncercie Limp Bizkit

Ponad 30 osób odniosło co najmniej lekkie obrażenia podczas zamieszania, do jakiego doszło podczas koncertu grupy Limp Bizkit na festiwalu Big Day Out w Australii. Jak podają agencje, w trakcie odbywającej się w piątek, 26 stycznia, imprezy, jedna osoba musiała być poddana reanimacji.

Ponad 30 osób odniosło co najmniej lekkie obrażenia podczas zamieszania, do jakiego doszło podczas koncertu grupy Limp Bizkit na festiwalu Big Day Out w Australii. Jak podają agencje, w trakcie odbywającej się w piątek, 26 stycznia, imprezy, jedna osoba musiała być poddana reanimacji.

Około 35 ludzi zostało opatrzonych przez służby medyczne, gdy znajdujący się pod sceną fani Limp Bizkit zostali przygniecieni przez osoby napierające z tyłu. Zespół przerwał koncert na 15 minut, ale kiedy sytuacja się wyjaśniła, dokończył swój występ.

"Gdybyśmy przerwali koncert, doszłoby do sporych zamieszek. Nie mogliśmy ryzykować" - powiedział później szef służb porządkowych, pracujących przy obsłudze festiwalu.

Mimo wszystko emocje i tak były duże - doszło nawet do przepychanek pomiędzy znajomymi poszkodowanych i fotoreporterami, którzy za wszelką cenę chcieli robić im zdjęcia.

Reklama

Limp Bizkit nie mają ostatnio szczęścia. W poprzedni piątek, 19 stycznia, musieli także przerwać swój występ w Nowej Zelandii, aby nie dopuścić do tragedii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limp Bizkit | dramat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy