Donald Trump atakowany za swoje słowa o COVID-19. Rodziny Cordero i Prine'a wściekłe
Słowa Donalda Trumpa na temat koronawirusa, krótko po tym, jak wyszedł ze szpitala, odbiły się szerokim echem na całym świecie. Zareagować postanowiły rodziny zmarłych na COVID-19 muzyka Johna Prine'a oraz aktora i wokalisty Nicka Cordero.
Donald Trump 2 października poinformował, że jest zakażony koronawirusem. Niedługo później z powodu gorączki prezydent USA trafił do szpitala, gdzie podano mu tlen.
W szpitalu Trump otrzymał przeciwciała, witaminę D, cynk, famotydynę, melatoninę oraz aspirynę. Jak ujawnił Biały Dom w ramach eksperymentalnego leczenia polityk i biznesmen zaczął też przyjmować sterydowy lek przeciwzapalny deksametazon.
Prezydent w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu wyszedł ze szpitala o własnych siłach. Natychmiast zaapelował do obywateli.
"Czuję się naprawdę dobrze! Nie bójcie się COVID-u. Nie pozwólcie, by zdominował wasze życie. Opracowaliśmy, pod nadzorem mojej administracji, kilka naprawdę świetnych leków. Czuję się lepiej niż 20 lat temu!" - napisał.
Słowa Trumpa oburzyły opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych, gdzie od początku pandemii z powodu koronawirusa zmarło ponad 210 tys. osób. W mocnych słowach wypowiedź podsumowała wdowa po cenionym muzyku Johnie Prine’ie (sprawdź!).
John Prine zakaził się koronawirusem niemal w tym samym czasie, co jego żona Fiona Whelan. 26 marca muzyk trafił do szpitala i został zaintubowany. Jego stan określono jako ciężki. Muzyk zmarł kilka dni później - 7 kwietnia 2020 roku. Miał 73 lata.
"Mylisz się Donald. Bardzo boję się COVID-19. Ta choroba złamała mi serce i zmieniła życie mojej rodziny na zawsze. Zabiła 210 tys. Amerykanów. Jesteś smutnym, samolubnym człowiekiem. Zasługujemy na więcej" - skomentowała Whelan i dodała, że jest zdruzgotana jego słowami.