Carlos Marin (Il Divo) nie żyje. Gdzie odbędzie się pogrzeb wokalisty?
Śmierć Carlosa Marina zostawiła "ogromną dziurę" w życiu jego byłej żony Geraldine Larossy. 53-letni baryton z grupy Il Divo zmarł z powodu COVID-19. Poznaliśmy pierwsze szczegóły pogrzebu Hiszpana.
Carlos Marin zmarł w wieku 53 lat w szpitalu w Manchesterze. Trafił tam 8 grudnia, a zaraz po przyjęciu - według "Daily Mail" - miał zostać intubowany. Od tego czasu był w ciężkim stanie, a wkrótce został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Przyczyną śmierci był COVID-19.
Teraz przypomniano, że wokalista międzynarodowej grupy Il Divo po raz pierwszy zachorował na koronawirusa w grudniu 2019 r. podczas trasy w USA. Wówczas miał poważne problemy z oddychaniem, na skutek czego potrzebował podpięcia pod tlen.
"Miałem szczęście, że nie trafiłem na drugą stronę" - mówił Carlos Marin w hiszpańskich mediach. Wokalista miał niemal wszystkie objawy choroby: wysoką gorączkę, utratę węchu i smaku, poważne osłabienie całego organizmu. W kwietniu był testowany na obecność przeciwciał, których wysoki poziom oznacza, że miał kontakt z wirusem.
Alberto Martin, prawnik zmarłego wokalisty, ujawnił, że 53-latek przyjął szczepionkę w Meksyku, gdzie mieszkał przez część roku.
"Większość ludzi już wie, ale powiem to jeszcze raz, bo chcę, żeby cały świat wiedział. Carlos Marin zawsze był i będzie wielką miłością mojego życia" - podkreśla Geraldine Larrosa, na scenie występująca jako Innocence, była żona wokalisty, z którą od 2009 r. był w separacji. Geraldine towarzyszyła mu w szpitalu.
Razem z nim miała wystąpić podczas noworocznego występu w TVE1. Na potrzeby programu razem nagrali cover "Bohemian Rhapsody" grupy Queen.
Pogrzeb Marina ma się odbyć w Hiszpanii - trwają formalności związane z transportem zwłok z Wielkiej Brytanii. Na miejscu w Manchesterze jest siostra wokalisty - Rosa. To właśnie ona ujawniła, że w Madrycie odbędzie się publiczne pożegnanie, a Marin zostanie pochowany w garniturze Armaniego, w którym występował na scenie.
Wokalistę Il Divo w mediach społecznościowych pożegnali jego koledzy z zespołu. "Nigdy nie będzie innego głosu lub ducha jak Carlos" - czytamy.