Reklama

Britney Spears przerwała milczenie. Wstrząsające zeznania gwiazdy w sądzie

23 czerwca odbyło się pierwsze posiedzenie w sądzie, który bada, czy nałożona ponad 13 lat temu kuratela na Britney Spears, nadal powinna obowiązywać. Wokalistka po raz pierwszy od wielu lat zabrała głos na swój temat, a jej zeznania wstrząsnęły opinią publiczną.

23 czerwca odbyło się pierwsze posiedzenie w sądzie, który bada, czy nałożona ponad 13 lat temu kuratela na Britney Spears, nadal powinna obowiązywać. Wokalistka po raz pierwszy od wielu lat zabrała głos na swój temat, a jej zeznania wstrząsnęły opinią publiczną.
Britney Spears zabrała głos podczas rozprawy na temat jej przyszłości /James Devaney /Getty Images

Przypomnijmy, że Britney Spears - jedna z największych gwiazd pop ostatnich dwóch dziesięcioleci - jest pod opieką prawną swojego ojca od ponad 13 lat. Stało się to krótko po jej załamaniu nerwowym w 2007 roku. Bez jego zgody nie może m.in.: opuścić sama domu, nie może głosować w wyborach, mieć telefonu komórkowego, prowadzić samochodu lub zajść w ciążę.

Wokalistka próbowała wyswobodzić się spod przymusowej opieki ojca w zeszłym roku, jednak w listopadzie 2020 r. sąd odrzucił jej wniosek i utrzymał w mocy kuratelę Jamiego Spearsa. Jedynym pójściem na rękę wokalistce było ustalenie drugiego opiekuna wybranego przez wokalistkę, który ma m.in. wgląd w jej finanse.

Reklama

Również fani wokalistki wciąż domagają się zakończenia kurateli Jamiego Spearsa. To właśnie tak powstał ruch #FreeBritney.

O sprawie Britney Spears ponownie głośno zrobiło się w lutym tego roku po premierze dokumentu "Framing Britney Spears", który opowiadał o kulisach ubezwłasnowolnienia gwiazdy i o tym, jakie korzyści z takiego stanu czerpie Jamie Spears. Wielu widzów było oburzonych tym, co zobaczyło.

Na koncie Spears pojawił się natomiast wpis, który miał sugerować, że wokalistka nie jest zadowolona z filmu dokumentalnego i chciałaby, aby media dały jej spokój.

"Moje życie od zawsze jest przedmiotem spekulacji. Jestem obserwowana i oceniana przez całe życie. Dla mojego dobra muszę tańczyć do piosenek Stevena Tylera przez każdą noc mojego życia, aby poczuć, że żyję. Obnażam swoje życie poprzez występy przed publicznością. To wymaga od mnie dużej siły i zaufania do wszechświata, ponieważ zawsze byłam oceniana, obrażana i zawstydzana przez media. Świat kręci się dalej i nadal pozostajemy delikatnymi i wrażliwymi ludźmi. Nie oglądałam filmu dokumentalnego, ale z tego, co zobaczyłam, zostałam upokorzona, tym co tam pokazano. Płakałam przez dwa tygodnie i wciąż czasami jeszcze płaczę. Robię, co mogę w mojej duchowości, aby zachować radość, miłość oraz szczęście. Każdy dzień sprawa mi radość. Nie jestem tu po to, aby być idealną. Perfekcja jest nudna. Jestem tu, aby przekazać życzliwość" - czytamy.

Wiele osób uznało jednak, że media społecznościowe również kontroluje jej ojciec i czekają na prawdziwy głos swojej idolki. Ten w końcu się pojawił i był druzgocący dla jej rodzica i jej współpracowników.

Britney Spears zeznaje w sądzie. Porażające słowa gwiazdy

Wokalistka 23 czerwca w sądzie wygłosiła długą wypowiedź na temat tego, jak jej ojciec za pomocą opieki prawnej niszczy jej życie. Zeznania Spears cytują media na całym świecie.

"Żyję w kłamstwie. Jestem w szoku. Jestem straumatyzowana. Chcę odzyskać moje życie" - przytaczał słowa Spears "The New York Times", dodając, że wokalistka przyznała też, że "nie chce być już niczyim niewolnikiem".

"Nie jestem szczęśliwa. Nie mogę spać. Jestem wściekła. Jestem na granicy szaleństwa. Mam depresję" - cytuje słowa Spears "The Independent". "Ostatni raz, gdy z wami tu rozmawiałam, byłam martwa w środku. Mówię to wam, bo nie kłamię. Może teraz zrozumiecie to, jak bardzo jestem wyniszczona... Zasługuję na zmianę" - komentowała 39-letnia gwiazda.

Wokalistka opowiedziała też o swoich zakazach, w tym o tym, jak blokuje się jej możliwość posiadania dzieci. "Nie mogę wyjść za mąż i mieć dzieci. Mam wkładkę domaciczną przez co nie mogę zajść w ciążę. Moja ekipa nie chcę, abym miała dzieci... Jedyne co mogę zrobić, to pozwać moją rodzinę i podzielić się moją historią z całym światem. Nie zrobiłam nic, aby być traktowana w taki sposób. To nie w porządku, że jestem zmuszana do czegoś, czego nie chcę" - czytamy w dalszej relacji gazety.

"Mój ojciec oraz wszystkie osoby uwikłane w kuratelę, włącznie z moim menedżmentem, powinni trafić do więzienia. Uważam, że opieka prawna to przemoc. Nie mogę żyć pełnią życia. W międzyczasie nie przesyłają terapeuty do mojego domu, tylko wożą w najbardziej eksponowane miejsca. Potrzebuję waszej pomocy" - mówiła na sali sądowej.

Dziennikarze "The New York Times" dotarli natomiast do dokumentów, z których wynika, że wokalistka o pomoc prosiła już wielokrotnie. W 2016 roku twierdziła, że jest kontrolowana wbrew własnej woli. Trzy lata później zeznała, że ojciec żeruje na jej finansach i wysyła ją wbrew jej woli do klinik psychiatrycznych.

W poprzednich latach gwiazda miała wprost podważać kompetencje swojego ojca do pełnienia roli opiekuna prawnego. Twierdziła, że Jamie Spears stosuje wobec niej przemoc słowną, zachowuje się niestosownie i nadal ma problemy z alkoholem (ojciec Britney leczył się z alkoholizmu).

Ojciec Spears po ujawnionych zeznaniach jego córki wystosował krótkie oświadczanie, które do mediów przekazał jego przedstawiciel. "Mojemu klientowi jest przykro, gdy widzi, że jego córka cierpi i odczuwa tak ogromny ból. Pan Spears kocha swoją córkę bardzo mocno" - usłyszeli dziennikarze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jamie Lynn Spears
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy