Reklama

Brett Tuggle nie żyje. Współpracował z Fleetwood Mac i Davidem Lee Rothem

Brett Tuggle, klawiszowiec i gitarzysta, muzyczny weteran, który grał m.in. z Fleetwood Mac, Davidem Lee Rothem, Rickiem Springfieldem i dziesiątkami innych artystów, nie żyje.

Brett Tuggle, klawiszowiec i gitarzysta, muzyczny weteran, który grał m.in. z Fleetwood Mac, Davidem Lee Rothem, Rickiem Springfieldem i dziesiątkami innych artystów, nie żyje.
Brett Tuggle przez 21 lat występował z zespołem Fleetwood Mac /Roberta Parkin / Contributor /Getty Images

O śmierci muzyka poinformował na Twitterze Rick Springfield. Podzielił się kilkoma zdjęciami, na których widać go wraz z Brettem Tuggle na przestrzeni lat. "Nasz słodki Brett Tuggle dotarł dziś do domu. Niech Bóg błogosławi jego piękną duszę" - napisał muzyk.

Brett Tuggle wcześnie zaczął grać na keyboardzie -  uczył się grać na pianinie jeszcze w pierwszej klasie. Ważnym momentem dla jego rozwoju była piosenka "Gimme Some Lovin'" Spencer Davis Group, bo gdy ją usłyszał, od razu zamarzył, by grać na organach Hammonda. W 1970 roku wyruszył w pierwszą trasę koncertową, było to z Mitchem Ryderem i Detroit Wheels.  

Reklama

Przez całe życie nie związał się na dłużej z żadnym zespołem, a wybrał rolę muzyka towarzyszącego. W 1981 roku koncertował z Johnem Kayem czy Steppenwolf. Niedługo później, będąc pod wrażeniem sukcesu "Jessie's Girl", rozpoczął współpracę z Rickiem Springfieldem. 

"W 1982 roku naprawdę ruszyliśmy na podbój świata" - wspominał Tuggle w wywiadzie dla magazynu Rolling Stone. "Jedne z najlepszych wspomnień mojego życia wiążą się z graniem z Rickiem i jego zespołem. To była taka wspaniała drużyna" - mówił.

Wtedy zyskał miano rzemieślnika w swoim fachu i cztery lata później dołączył do zespołu Davida Lee Rotha. Grał na jego debiutanckiej płycie, "Eat 'Em and Smile". Był współautorem utworu "Just Like Paradise", singla z drugiego albumu Rotha "Skyscraper", a zarazem jego największego solowego przeboju, który osiągnął pozycję nr 6. na listach przebojów. Koncertował z Rothem przez następne lata, podczas tras promujących "A Little Ain't Enough" (1991) oraz "Your Filthy Little Mouth" (1994).

Grał także m.in. na trasie koncertowej po Japonii z Jimmym Page'em i Davidem Coverdale'em (w 1993 roku), a w 1997 roku zaproszono go do występów gościnnych we Fleetwod Mac. W ten sposób dołączył do składu, w którym grupa odnosiła największe sukcesy - towarzyszyli mu jeszcze Mick Fleetwood, Lindsey Buckingham, Christine McVie, John McVie i Stevie Nicks. Początkowo jedynie wdrażał się do roli klawiszowca, a po odejściu McVie w 1998 roku stał się głównym muzykiem.

W 2018 roku został wyrzucony z Fleetwood Mac, ponoć z powodu "zbyt bliskiej relacji z Buckinghamem". "Jak sądzę, Stevie [Nicks] pomyślała, że jestem bardziej w obozie Lindsey'a. Ale ja starałem się być neutralny jak Szwajcaria wobec wszystkich zasad w [Fleetwood] Mac. Czułem, że to jest moje zadanie" - wspominał później.

To on apelował, by Nick i Fleetwood z powrotem przyjęli Buckinghama do grupy - niestety, bezkustecznie. "Zależy mi na nich wszystkich" - mówił wówczas. "Oni wszyscy są wielką częścią mojego życia".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy