Beyonce zdradza, jak sukces odbił się na jej zdrowiu. Opowiedziała o tym po latach
Beyonce w najnowszym, wrześniowym magazynie "Harper's Bazaar" ujawnia cenę, jaką zapłaciła za niewątpliwy sukces zawodowy. Nie mogła spać, była głodna i na skraju załamania nerwowego. Ale zbliżając się do 40., coraz uważniej słucha swojego ciała. Już nie wygląd, ale zdrowie jest jej priorytetem. Hoduje pszczoły i przygotowuje się do założenia własnej plantacji konopi.
"Podobnie jak wiele innych kobiet czułam presję bycia kręgosłupem rodziny i firmy. Nie zawsze stawiałam siebie na pierwszym miejscu" - bez ogródek mówi 39-letnia artystka.
"Zmagałam się z bezsennością przez ponad połowę mojego życia. Katowałam mięśnie nóg wysokimi obcasami, włosy lokówką, cerę scenicznym makijażem" - dodała.
Gwiazda otwarcie też przyznała, że kłopoty z akceptacją własnego ciała sprawiały, że latami była na wyniszczających dietach. Dopiero z czasem nauczyła się odczytywać znaki, że jej ciało i psychika są przeciążone. A zbliżające się 40. urodziny stały się impulsem do wprowadzenia zmian. "Musiałam nauczyć się reagować na subtelne znaki, jakie daje mi ciało" - wyjaśnia. Priorytetem stało się zdrowie i dobre samopoczucie.
Podczas kwarantanny gwiazda odkryła naturalne metody wzmacniania organizmu. Ma swoją pasiekę i planuje uprawiać też konopie. Zaś za swój największy sukces uważa to, że przekazuje dzieciom właściwe wzorce.
Fanów swojej muzyki uspokoiła obietnicą, że pracuje nad nową muzyką, ale ma w zanadrzu też niespodziankę. Nie jest zatem wykluczone, że wkrótce zadebiutuje z własną marką kosmetyczną.