Reklama

Avicii i jego pośmiertna płyta "Tim". Kiedy usłyszymy singel "SOS"?

6 czerwca ukaże się pośmiertny album Aviiciego, który zmarł w kwietniu 2018 roku. Płyta będzie nosić nazwę "Tim".

Avicii przed śmiercią pracował nad materiałem, a informacjami o nim dzielił się z fanami na swoim Instagramie. Miłośnicy jego muzyki od dawna czekali na doniesienia, co stanie się z jego muzyką.

Na początku kwietnia potwierdzono, że pośmiertny album trafi na sklepowe półki jeszcze w 2019 roku. Premiera planowana jest na 6 czerwca, a na album "Tim" złoży się 16 utworów.

DJ pozostawił po sobie niemal kompletny materiał wraz z notatkami dla współpracowników. Grupa przyjaciół artysty postanowiła pójść za wskazówkami pozostawionymi przez Berglinga i stworzyć album, który mógłby być zgodny z jego wizją i byłby bliski tego, czego chciałby Tim. Płyta będzie pośmiertnym hołdem dla artysty.

Reklama

10 kwietnia, czyli niecały rok od tragicznej śmierci 28-latka, na rynku ma się pojawić pierwszy singel promujący album "Tim" pod tytułem "SOS".  Jednym z głównych producentów krążka jest Carl Falk, który tak opowiadał w rozmowie z "The New York Times" o pracy nad płytą:

"Próbowałem produkować za pośrednictwem cudzych oczu i uszu – kogoś, kogo tu nie ma. Naprawdę trudno było nie krytykować siebie przez cały czas. Czy Tim zrobiłby to tak? Czy to by mu się spodobało?” Dochody ze sprzedaży albumu mają być przekazane na rzecz fundacji imienia Tima Berglinga, która została założona przez rodzinę Aviciiego.

Szwedzki DJ i producent Avicii popełnił samobójstwo 20 kwietnia 2018 roku w wieku 28 lat. Jego ciało zostało znalezione w posiadłości należącej do krewnego sułtana Omanu. Avicii spędzał w tym kraju wakacje. Po jego śmierci w mediach społecznościowych pojawiły się relacje internautów, którzy mieli okazję spotkać Szweda w jego ostatnich dniach. Według tych wpisów muzyk był w dobrym humorze i cieszył się urlopem. Rodzina Aviciiego 26 kwietnia opublikowała specjalny list do fanów, z którego wynika, że Tim targnął się na swoje życie.

"Nie dawał już rady. Chciał znaleźć spokój" - pisali jego bliscy. "Zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu" - wspomina rodzina Berglinga.

Przypomnijmy, że w 2016 r. Avicii postanowił wycofać się z branży i zrezygnować z występów na żywo. Wszystko przez problemy zdrowotne związane z nadużywaniem alkoholu. U Berglinga zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki. DJ musiał przejść również operację usunięcia woreczka żółciowego. Wcześniej dwukrotnie trafiał na odwyk. Avicii przyznawał także, że nie radził sobie ze stresem, który wpływał na niego destrukcyjnie.

"Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz" - opowiadał.

"Wpadłem w taki nawyk - żeby dodać sobie pewności siebie, musiałem mieć alkohol. Zacząłem być od niego zależny" - mówił.

Sprawdź tekst utworu "Wake Me Up" w serwisie Teksciory.pl

"Nasz ukochany Tim był poszukiwaczem, delikatną artystyczną duszą, szukającą odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Był przesadnym perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, które doprowadziło do skrajnego stresu. Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, aby być szczęśliwym i móc robić to, co kochał najbardziej - muzykę" - podkreślała potem rodzina w oświadczeniu wydanym po śmierci 28-letniego gwiazdora.

Rodzina zaznaczyła, że Tim nie był stworzony do tego, żeby żyć w machinerii, w jakiej się znalazł. "Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów, ale unikał blasku reflektorów" - czytamy w liście.

Bliscy pożegnali DJ-a podczas prywatnego pogrzebu. Siedem miesięcy po śmierci artysty (16 listopada 2018 roku), w Kościele Jadwigi Eleonory w Sztokholmie, odbyła się specjalna, publiczna ceremonia pogrzebowa. Na uroczystościach pojawiły się tysiące fanów, którzy chcieli oddać hołd swojemu idolowi. Przed budynkiem tworzyły się ogromne kolejki osób.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: Avicii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy