Reklama

Artur Andrus wspomina Zbigniewa Wodeckiego: "To się będzie broniło samo"

Zbigniew Wodecki onieśmielał swoim talentem, z drugiej strony ośmielał osobowością - powiedział PAP o zmarłym w poniedziałek Zbigniewie Wodeckim dziennikarz, artysta kabaretowy, konferansjer Artur Andrus.

Zbigniew Wodecki onieśmielał swoim talentem, z drugiej strony ośmielał osobowością - powiedział PAP o zmarłym w poniedziałek Zbigniewie Wodeckim dziennikarz, artysta kabaretowy, konferansjer Artur Andrus.
Artur Andrus i Zbigniew Wodecki /AKPA

"Z jednej strony talent Zbigniewa Wodeckiego onieśmielał, bo to było nieprawdopodobne, żeby mieć w sobie tyle talentów muzycznych, kompozytorskich, wokalnych i instrumentalnych, a z drugiej strony on sam ośmielał do siebie tzn. od razu się czuło, że to jest człowiek, do którego można podejść, który raczej będzie chciał pomóc, a na pewno nie zaszkodzi, chętnie się podzieli swoim doświadczeniem. Właśnie takim go zapamiętam - onieśmielającego talentem i ośmielającego osobowością" - mówił Artur Andrus.

W jego ocenie, wystarczy posłuchać piosenek Wodeckiego, żeby zobaczyć, jakim był artystą. "To się będzie broniło samo" - podkreślił.

Reklama

Andrus zwrócił uwagę na to, do jak "szerokiej publiczności" docierał Wodecki. "Z jednej strony śpiewał piosenki lekkie, łatwe i przyjemne, typu 'Chałupy Welcome to' czy 'Pszczółka Maja', ale z drugiej strony grał z orkiestrami w filharmonii i przez całe swoje życie tak grał, że nie miał kłopotu, żeby wyjąć skrzypce i z najlepszą orkiestrą symfoniczną w kraju cokolwiek zagrać" - zaznaczył Andrus.

Zdaniem dziennikarza Wodecki dzięki współpracy z zespołem Mitch & Mitch "trafił do kolejnego pokolenia słuchaczy, którzy czasami w ogóle go nie znali, ponieważ ta muzyka, którą on robił, pozornie ich nie interesowała, dopiero jak usłyszeli, jak ona tak naprawdę brzmi, to się zachłysnęli tym".

Przypomniał, że muzyk wydał też piosenki z tekstami Jana Wołka. "To są zaangażowane społecznie teksty, o poważnych sprawach, on nagrał kilka takich płyt z tekstami Wołka i własnymi kompozycjami, to kolejna rzecz, którą on stworzył i zostawił".

Zbigniew Wodecki zmarł w poniedziałek 22 maja w wieku 67 lat w warszawskim szpitalu. Trafił tam po udarze mózgu po operacji by-passów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Artur Andrus | Zbigniew Wodecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy