Reklama

Agnieszka Chylińska o swojej kultowej piosence: Zostałam nią zarżnięta

Chylińska, która często opowiada w mediach społecznościowych o kulisach powstania swoich utworów, tym razem podzieliła się wyznaniem dotyczącym hitu "Kiedy powiem sobie dość". Był to jeden z dwóch największych przebojów (obok "Krzyczę jestem") wydanej w 1996 roku płyty "Bzzzzzz", która dwukrotnie zyskała status platynowej.

Chylińska, która często opowiada w mediach społecznościowych o kulisach powstania swoich utworów, tym razem podzieliła się wyznaniem dotyczącym hitu "Kiedy powiem sobie dość". Był to jeden z dwóch największych przebojów (obok "Krzyczę jestem") wydanej w 1996 roku płyty "Bzzzzzz", która dwukrotnie zyskała status platynowej.
Agnieszka Chylińska wspomniała swój największy hit /Artur Zawadzki /Reporter

"To jest niesamowite, że piosenka z tak smutnym tekstem, osiągnęła tak ogromny sukces" - mówi artystka w relacji na Instagramie. "Dzisiaj, po latach, mogę powiedzieć śmiało, że jest to wizytówka muzyczna zarówno zespołu O.N.A., jak i mojej skromnej osoby" - dodaje. Chylińska przyznała, że pisząc tekst do "Kiedy powiem sobie dość", nie spodziewała się, że poruszy on tyle osób.

"Ta piosenka na koncertach jest mostem pokoleniowym. Śpiewają ją wszyscy, zarówno młodzi, ci po 40-tce, dzieciaki i osoby starsze".

Nie sądziła również, że utwór o jej osobistych trudnych przejściach zaistnieje pośród innych, popularnych wówczas optymistycznych przebojów. "Pisałam o swoim doświadczeniu absolutnej rozpaczy i swoich rozkmin prywatnych, które mi wówczas towarzyszyły" - wyznaje.

Reklama

Zespół O.N.A. powstał w Gdańsku w 1994 roku, kiedy do Grzegorza Skawińskiego, Waldemara Tkaczyka, Zbigniewa Kraszewskiego i Piotra Łukaszewskiego dołączyła 18-letnia wówczas Agnieszka Chylińska. Sukcesem okazał się już ich debiutancki album "Modlishka". Wokalistka przyznaje, że po tej płycie dużo się w jej życiu zmieniło, jednak dopiero po przeboju "Kiedy powiem sobie dość" musiała się zmierzyć z prawdziwym sukcesem.

"Dzisiaj śmiem twierdzić, że każdy jest w stanie zaśpiewać jej refren, nawet niekoniecznie osoba, która słucha muzyki, co jest największą nagrodą" - mówi piosenkarka. Co ciekawe ona sama nie lubi studyjnej wersji wspomnianego przeboju.

"Jeśli chodzi o kulisy nagrań, to zostałam zarżnięta w studiu. Ktoś uznał, nie wiem dlaczego, że mam tę piosenkę nagrywać wiele razy. Nie jestem fanką studyjnej wersji, gdzie czuję stres w wokalu i wiem, że jest szyte po słowie" - wyznaje Chylińska.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Chylińska | O.N.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy