Afera pączkowa z Arianą Grande

Ariana Grande ma problem z Amerykanami? /Stephen Lovekin /Getty Images

Kto by pomyślał, że publiczne lizanie pączków przez gwiazdkę pop może wywołać tyle reperkusji i kontrowersji. A zaczęło się przecież tak niewinnie.

Ponad 2 miliony razy obejrzany został filmik serwisu TMZ.com o Arianie Grande, która liże pączki w cukierni. Materiał serwisu, pochodzący z jednej z kamer przemysłowych stał się nie tylko hitem sieci, ale wywołał również lawinę dyskusji w kontekście samej wokalistki.

Przypomnijmy więc podstawowe fakty. Ariana Grande pojawiła się na początku lipca w jednej z cukierni w Kalifornii ze swoim nowym chłopakiem, Rickym Alvarezem. Ich wizyta zapewne nie odbiłaby się tak szerokim echem, gdyby nie dwie sprawy.

Pierwszą z nich było lizanie pączków, które czekały na swoich kupców na ladzie sklepowej. Drugą, dużo poważniejszą, były obelgi rzucane w stronę Ameryki oraz Amerykanów (Grande wykrzyczała "że nienawidzi swojego kraju").

Reklama

Miło tej wizyty nie wspominają również pracownicy cukierni. Grande miała być niemiła dla całego zespołu. Według słów właściciela sklepu, Joe Martina, wokalistka wcale nie lizała pączków, tylko na nie pluła.

Zobacz incydent w cukierni z Arianą Grande:

Informacja o pączkach i nienawiści do Amerykanów rozeszła się błyskawicznie po sieci. Szczególną popularnością cieszy się na różnych portalach lifestylowych oraz plotkarskich, gdzie oburzano się na zachowanie młodej gwiazdki.

Nad Arianą zawisły czarne chmury i to nie tylko ze względu na jeszcze bardziej wzmożoną krytykę w sieci. Przedstawiciele MLB (amerykańska liga bejsbolowa) oświadczyli, że w związku z incydentem w cukierni, wokalistka nie wystąpi na sobotnim specjalnym "All Star Concert", a zamiast niej gwiazdą będzie Demi Lovato. Szefowie ligi są również bardzo niezadowoleni z postawy Ariany.

Decyzji nie zmieniła nawet skrucha samej zainteresowanej. Wokalistka kajała się i przepraszała za obrażenie milionów obywateli:

"Jestem niezwykle dumna z bycia Amerykanką i zawsze powtarzam, że kocham swój kraj. Słowa, które wypowiedziałam przy okazji przebywania w cukierni zostały wyjęte z kontekstu i jest mi przykro, że tak zostały zinterpretowane. Jako zwolennik zdrowej żywności, czasem denerwuję się, gdy widzę co Amerykanie spożywają i jakie konsekwencje z tego powodu ich czekają. Fakt, że USA jest krajem zamieszkanym przez największą ilość otyłych dzieci na świecie doprowadza mnie do szału. Musimy pomyśleć nad edukacją żywieniową najmłodszych osób i tłumaczyć im co może być dla nich trucizną. Oczywiście powinnam dużo lepiej zachować się w miejscu publicznym, za co biorę pełną odpowiedzialność" - możemy przeczytać w specjalnym oświadczeniu.

Grande stwierdziła natomiast, że sobotni koncert został odwołany z jej woli, gdyż ma ona ważny zabieg dentystyczny, którego nie może przełożyć. Być może gwiazdka faktycznie ustaliła z MLB odwołanie koncertu, wiedząc, że może czekać ją bardzo ciężki wieczór z jej przeciwnikami.

Sprawą zainteresowała się również policja. Dlaczego? Otóż według właściciela sklepu Grande nie kupiła "zaznaczonych" przez siebie pączków. Odpowiednie służby zostały zawiadomione, jednak wydaje się, że sprawa zostanie umorzona ze względu na niską szkodliwość czynu.

Cała sytuacja może odbić się fatalnie na dość ułożonym wizerunku Grande. Do tej pory była ona uważana za słodką dziewczynę, może niekoniecznie bystrą, ale również nie budzącą jakichś szczególnych kontrowersji.

Tym razem oburzyła tysiące Amerykanów. Większość wybaczy jej wygłup z pączkami, jednak słowa które wypowiedziała na temat swojego kraju są odbierane w bardzo negatywny sposób. W sieci już teraz pojawiły się komentarze, że skoro nie podoba jej się w USA, to może pakować się i wyjeżdżać do Włoch (Ariana ma włoskie korzenie).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ariana Grande
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy