Reklama

Adele nie wystąpi na Brit Awards! Nikt nie chce odebrać za nią nagrody

Nienajlepsza passa Adele trwa. Jak podaje The Sun, gwiazda miała uświetnić rozdanie nagród Brit Awards we wtorek 8 lutego. Tak się jednak nie stanie - poinformowała już organizatorów, że nie zjawi się w Londynie. Robi się naprawdę nerwowo.

Nienajlepsza passa Adele trwa. Jak podaje The Sun, gwiazda miała uświetnić rozdanie nagród Brit Awards we wtorek 8 lutego. Tak się jednak nie stanie - poinformowała już organizatorów, że nie zjawi się w Londynie. Robi się naprawdę nerwowo.
Adele ujawniła szczegóły płyty "30" / Allen J. Schaben/Los Angeles Times /Getty Images

Adele (posłuchaj!) odwołała koncerty zaledwie kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem pierwszego show. Według doniesień, przygotowania do koncertów były "koszmarem". Za wszystko miała być odpowiedzialna atmosfera pomiędzy gwiazdą, a zespołem zarządzającym organizacją koncertów. Jak podaje Dailymail, Adele miała nalegać na wymianę nagłośnienia w Colosseum na własne, a także zamontowanie całkiem nowego systemu wideo. To było przyczyną opóźnień, o których mówiła w filmie dla fanów. 

Reklama

Co ciekawe, z systemu zamontowanego w Colosseum korzystali wcześniej m.in. Madonna, Mariah Carey czy Celine Dion, które też - zdaniem portalu - nie należą do najłatwiejszych we współpracy.

Jako pierwszy na temat przyczyn odwołania wypowiedział się dziennikarz rezydujący w Las Vegas, Scott Roeben. "Najwidoczniej Adele i jej zespół odmówili korzystania z domowego sprzętu w The Colosseum. Obiekt ma ogromny ekran wideo, bardzo zaawansowany technologicznie, ale zespół Adele nalegał na zupełnie nowy system - większy ekran, który miałby być postawiony kilka centymetrów obok istniejącego ekranu" - stwierdził. To miała być główna przyczyna opóźnienia w organizacji.

Inne doniesienia mówią, że poszło o... basen. Gwiazda miała pojawić się na scenie na uprzęży nad wodą. Choć na początku Adele się zgodziła, to gdy zobaczyła efekt, uznała, że nie chce brać w tym udziału. Efekt miał wyglądać, jakby wokalistka unosiła się nad wodą, a w rezultacie Adele uznała, że staw nie wygląda efektownie, a raczej przypomina "stary wór napełniony wodą.

"Takie wymagania nie tylko podnoszą koszty produkcji, ale w czasach, gdy dostawy są zakłócone, to przepis na katastrofę - w tym przypadku opóźnienia lub odwołania w ostatniej chwili. Słyszałem również ze źródła, że Caesars [miejsce koncertu - przyp. red.] musiało wymienić najnowocześniejszy system dźwiękowy Meyer i zastąpić go innym systemem dla niej" - napisał dziennikarz. Dodał też, że Ceasars Palace był "w 100 procentach gotowy na nią", co świadczy o opóźnieniu wynikającym jedynie z działań gwiazdy. 

"Wygląda na to, że jednym z czynników jest bycie divą" - stwierdził Roeben. Gwiazda w przeszłości miała już odwoływać koncerty ze względu na perfekcjonizm.

Sprawdź tekst do utworu "Oh My God" w serwisie Tekściory.pl

Adele ogłosiła, że wystąpi w tym roku na gali Brit Awards. Jak donosi The Sun, występ gwiazdy, który miał być punktem kulminacyjnym wieczoru, stoi pod znakiem zapytania. 33-letnia gwiazda chwilę po zawieszeniu koncertów w Las Vegas miała poinformować organizatorów Brit Awards, że nie przyjedzie na rozdanie nagród do Londynu. Najważniejsze brytyjskie nagrody muzyczne odbywają się już po raz 42., a Adele jest jedną z faworytek. 

"Występ Adele był potwierdzony, ale teraz się wycofała, co było ogromnym ciosem dla organizatorów. Rozmawiają z jej zespołem, aby dowiedzieć się, czy nie udałoby się jej chociaż wystąpić przez nagrany wideoklip" - mówi informator gazety. "To [dla organizatorów] ogromny ból głowy, ale chcą ją zaangażować w jakikolwiek sposób, na który się zgodzi" - twierdzi osoba powiązana z organizacją imprezy. 

Innym problemem pozostaje odbiór nagrody, bo co można było przypuszczać, Adele otrzyma którąś ze statuetek. Nikt z brytyjskiego show-businessu nie chce jednak pojawić się w imieniu piosenkarki, by odebrać nagrodę. Takie zadanie organizatorzy próbowali już zaproponować m.in. Samowi Smithowi, Edowi Sheeranowi czy Dui Lipie, lecz żadne z nich nie chce się zgodzić.

"Zrobili również podejście do Stormzy'ego, w nadziei, że mogą go przekonać" - mówi rozmówca The Sun. Ponoć za decyzję piosenkarki znów odpowiada PR. Miała się ona obawiać negatywnych komentarzy po tym, jak zaledwie chwilę wcześniej zawiesiła na czas nieokreślony dużą trasę. Wokalistka boi się, że pojedynczy występ mógłby rozwścieczyć ludzi, którzy wydali na jej koncerty pieniądze, a teraz muszą czekać na swoją kolej. Występ na Brit Awards byłby czymś całkiem sprzecznym do tego, co sama komunikowała w social mediach.

Miał to być pierwszy od pięciu lat występ gwiazdy na nagrodach Brit Awards. 

Koncerty miały się zacząć 21 stycznia, dosłownie za kilka godzin. Wiele osób podjęło decyzję, by podróżować do Stanów tylko ze względu na koncert, stąd roztrzęsienie Adele, która czuje, że zawiodła swoich fanów. "Bardzo mi przykro, ale mój show nie jest jeszcze gotowy. Próbowaliśmy dosłownie wszystkiego, co mogliśmy, aby złożyć je na czas, żeby było wystarczająco dobre dla was, ale całkowicie wyniszczyły nas opóźnienia w dostawach i COVID-19. Połowa mojej ekipy nie może pracować właśnie ze względu na koronawirusa" - wyznała w nagraniu.

"Przykro mi, że to wszystko tak na ostatnią chwilę. Jesteśmy na nogach od ponad 30 godzin, starając się to jakoś ogarnąć, ale nie mamy już czasu. Jest mi potwornie przykro i jest mi wstyd" - mówi zapłakana Adele. Zapowiada jednak, że trasa się odbędzie, ale w terminie, którego nie jest w stanie jeszcze podać. "Przepraszam wszystkich, którzy podróżowali na koncert. Przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam. Przełożymy wszystkie daty koncertów, robimy to właśnie teraz. Dokończę mój show i doprowadzę je tam, gdzie być powinno" - zadeklarowała.

W komentarzach posypały się słowa wsparcia od fanów, a także od innych muzyków, m.in. Pink czy Adama Lamberta. Nie zabrakło także tych krytykujących podjętą w ostatniej chwili decyzję wokalistki. Między innymi jedna z fanek oburzała się, że właśnie wylądowała w Las Vegas, a inna, że pracowała kilka tygodni po godzinach, by móc pozwolić sobie na udział w koncercie.

Adele miała rozpocząć rezydenturę w Las Vegas koncertem 21 stycznia. Jej ostatni, 24. występ, był planowany na 16 kwietnia. "Weekendy z Adele" miały odbywać się w każdy piątek i sobotę w Colosseum. Najtańszy bilet na show Adele kosztuje 950 dolarów (3,8 tys. zł), a najdroższy 12 tys. (prawie 50 tys. zł).

Adele koncertami promuje wydany w listopadzie 2021 roku album "30", który był ogromnym sukcesem na całym świecie. Stał się najlepiej sprzedającą się płytą roku w USA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy