Reklama

Adele czy Beyonce? Branża podzielona po przyznaniu nagrody Grammy

Przyznanie nagrody w kategorii album roku płycie Adele "25" wywołało sporo kontrowersji. Wiele osób z branży, a także nagrodzona Brytyjka przyznali, że nagroda należała się Beyonce.

Przyznanie nagrody w kategorii album roku płycie Adele "25" wywołało sporo kontrowersji. Wiele osób z branży, a także nagrodzona Brytyjka przyznali, że nagroda należała się Beyonce.
Adele z przełamanym złotym gramofonem /Kevork Djansezian /Getty Images

"Jestem bardzo wdzięczna, ale artystką mojego życia jest Beyonce i dla mnie jej płyta 'Lemonade' jest taka monumentalna..." - powiedziała przy odbieraniu nagrody za album roku Adele. Kolejny raz w podobnym tonie wypowiedziała się na backstage'u.

"Co ona do cholery musi zrobić, żeby zasłużyć na nagrodę dla albumu roku? Moją faworytem był 'Lemonade', więc jako fanka Beyonce, jestem zawiedziona werdyktem" - powiedziała na konferencje Adele.

Zaraz po odbiorze statuetki za album roku brytyjska wokalistka postanowiła symbolicznie podzielić się nagrodą z Beyonce. Gwiazda przełamała złoty gramofon i część ofiarowała swojej idolce.

Reklama

Podobną opinię, co Adele w mediach społecznościowych wyrazili m.in. Solange, St. Vincent oraz Sufjan Stevens. Na Twitterze jeden z internautów zauważył, że dotychczas czarnoskórzy artyści wygrali w kategorii album roku zaledwie 10 razy. Byli to Michael Jackson, Stevie Wonder, Ray Charles, Natalie Cole, Lionel Richie, Lauryn Hill, Herbie Hancock, Whitney Houston i Quincy Jones.

Magazyn “Rolling Stone" wymienił czynniki, które mogły sprzyjać Adele. Według amerykańskich dziennikarzy wyboru w kategorii album roku dokonywali biali mężczyźni w podeszłym wieku, którym płyta Beyonce nie przypadła do gustu m.in. ze względu na poruszane na niej problemy czarnoskórych. Wybierającym niekoniecznie mógł się spodobać jej występ na Super Bowl, w którym wokalistka odwoływała się do ruchu Czarnych Panter.

Dla komisji wybierającej album roku, wybór Adele był bezpieczną decyzją. Ponadto Brytyjka osiągnęła dużo lepsze wyniki sprzedażowe, co również nie przeszło bez echa. Magazyn "Rolling Stone" postawił również teorię, że Beyonce otrzymała mniejsze poparcie, gdyż jej elektorat rozbił  się na głosy dla Justina Biebera i Drake'a. Adele naturalnego konkurenta miała w osobie mniej znanego Sturgilla Simpsona.

Piosenkarka wypowiedziała się również na temat problemów z utworem "Fastlove". Wokalistka przerwała występ w hołdzie George'a Michaela, przeklęła, przeprosiła i wytłumaczyła, że musi wystartować raz jeszcze.

"Byłam zdruzgotana tym, że przerwałam oraz moją próbą, która była bardzo chaotyczna. Ale pracowałam bardzo ciężko, aby uczcić jego pamięć"- opowiedziała Adele.

Przewodniczący Grammy, Neil Portnow, stwierdził natomiast, że Adele zrobiła bardzo dobrze, przerywając występ.

"Uważam, że to było wspaniałe. Pokazuje to ludzkie oblicze telewizji, ale i profesjonalizm gwiazd. Można było usłyszeć, że Adele jest perfekcjonistką. Nie zgodziła się na coś, co jej nie pasowało" - tłumaczył.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adele | Beyonce Knowles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy