Reklama

A.M. Jopek: "Wyśpię się w przyszłym tygodniu"

W sobotę, 30 listopada, w sklepach ukazała się niezwykła płyta "Upojenie", efekt współpracy Anny Marii Jopek, jednej z najlepszych polskich wokalistek, i światowej sławy amerykańskiego gitarzysty Pata Metheny'ego. Wokalistka w rozmowie z INTERIA.PL opowiedziała, jakim doświadczeniem było dla niej nagrywanie albumu, który zanim jeszcze trafił do sklepów, zdobył tytuł Złotej Płyty.

Nawet tak utalentowana i doświadczona wokalistka jak Anna Maria Jopek, podczas sesji nagraniowej z Patem Methenym wiele się nauczyła.

- Dotyczyło to głównie moich występów o trzeciej nad ranem - mówi artystka. - Nigdy o tej porze nie nagrywam wokali, absolutnie nigdy. A tutaj się okazało, że tak właśnie będziemy nagrywać, ponieważ nie ma ograniczenia ciała, doba nie ma 24 godzin i wszystko po prostu ma taką wytrzymałość i tyle czasu, dopóki muzyka nie będzie dopełniona.

- Nie ukrywam, że śpiewanie w okolicach trzeciej nad ranem daje zupełnie inną wartość śpiewu, jest to wartość ścierania się ducha z biologią i daje to niezwykłe rezultaty, co będzie słyszalne. Myślę, że jest w tym kompletnie inny duch, inny charakter...

Reklama

Praca z Patem przez 18 godzin na dobę, była jednak nie lada wyzwaniem.

- Przyznam szczerze - różnie bywało, ale nie śmiałabym nigdy w życiu podnieść tego tematu, ponieważ po pierwsze, ta charyzma i zaangażowanie nas również cały czas trzymało w pionie. Bardzo się chciało pracować, nie było w ogóle takiej sytuacji, żebyśmy się poddawali - tłumaczy Anna Maria Jopek.

- Po drugie, jeśli się ma taki tydzień w życiu, to człowiek zawsze sobie może odkładać pewne rzeczy na przyszłość, myśleć sobie: "Wyśpię się w przyszłym tygodniu", "A, nie ma sprawy, nie ma obiadu, ale będzie jeszcze tyle tych obiadów...", a tutaj jest coś, co jest esencją. No i poddaliśmy się całkowicie takiemu myśleniu.

- A ponieważ Pat ma naprawdę piorunującą charyzmę, więc gdy przychodziło do grania, zapominaliśmy o czasie, o tym, że jesteśmy w ramach naszego człowieczeństwa, że mamy żołądki, jakieś inne potrzeby poza muzyką, po prostu ona wypełniła absolutnie wszystko - dodaje artystka.

- Myślę, że to trzeba mieć właśnie takiego przewodnika przez sesje, bo ja nie pamiętam dawno takiego trybu nagrywania, mimo że zawsze mi się wydaje, że nagrywamy katorżniczo i że zawsze się szalenie przejmujemy. Wszystko to, co widziałam do tej pory, to było nic, w porównaniu do tego, jakie ma wymagania Pat, przede wszystkim wobec samego siebie!

- To jest bardzo istotne, on nas w żadnym stopniu nie terroryzował, nie było tam jakiejś tyranii, że będziemy siedzieć do czwartej rano. Nie, gdyby ktokolwiek z nas powiedział, że jest zmęczony i chce iść spać, nie byłoby żadnego problemu. Zawsze miał mnóstwo rzeczy, które mógł sam ponagrywać, podogrywać, posprawdzać. Ale ponieważ ma się do czynienia z kimś takim, ma się też zupełnie inne oczekiwania względem siebie samego... No i fantastycznie jest przejść takie własne ramy, móc sobie udowodnić, że nie jest się takim mięczakiem...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Patrick Bruce Metheny | Anna Maria Jopek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy