Reklama

A-ha: Ten sam duch

Kilka tygodni temu na sklepowych półkach pojawiła się najnowsza płyta norweskiej formacji A-ha - "Lifelines". Pierwszym singlem promującym album była kompozycja "Forever Not Yours", która według fanów była nawiązaniem do "starych, dobrych czasów" tria. Sami muzycy twierdzą, że ich muzyka mimo upływu lat wcale tak bardzo się nie zmieniła.

W ciągu kilkunastu lat swojej kariery Morten Harket i jego koledzy cały czas trzymali się swojego, charakterystycznego stylu. Jednak poprzednie dzieło grupy - "Minor Earth, Major Sky" - zostało dość chłodno przyjęte przez fanów. Inaczej jest w przypadku "Lifelines", tym razem ich opinie są bardziej przychylne. Sami muzycy uważają jednak, iż cały czas jednak jest to to samo A-ha.

"Cała muzyka A-ha ma tego samego ducha. Poszczególne piosenki inspirowane są okresami, w których powstają. Są połączeniem pomysłów naszych i producentów, z którymi pracujemy. To żywa, dynamiczna materia. Piosenka nagrana w danym okresie różniłaby się od tej samej piosenki nagranej kiedy indziej. To bardzo dynamiczny proces. Ta płyta jest szczera, są na niej szczere piosenki.

Reklama

Ten album dodatkowo nasycony jest energią, którą otrzymaliśmy od publiczności podczas ubiegłorocznej trasy koncertowej, promującej płytę Minor Earth. Zagraliśmy wtedy parę fantastycznych koncertów z niesamowicie liczną publicznością. To było prawie przytłaczające - wrócić po tak długiej przerwie i spotkać się z tak wspaniałym przyjęciem; to coś fantastycznego. Wierzę w to, że część tamtej energii znalazła się na płycie Lifelines" - powiedział Morten Harket, wokalista grupy, w wywiadzie dla RMF FM.

Tą energię na własnej skórze polscy fani będą mogli poczuć już we wrześniu. Wtedy to A-ha wystąpią w Warszawie, na Torze Stegny.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzycy | muzyka | piosenki | duch | A-Ha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy