"Leaving Neverland": Kolejne oświadczenie rodziny Michaela Jacksona
Bliscy Michaela Jacksona wystosowali kolejny komunikat dotyczący kontrowersyjnego dokumentu "Leaving Neverland". "Nie możemy stać z boku, gdy trwa publiczny lincz" - czytamy.
Przypomnijmy, że 25 stycznia premierę miał kontrowersyjny dokument Dana Reeda "Leaving Neverland", w którym opowiedziano o nadużyciach seksualnych Michaela Jacksona wobec dwóch chłopców - Wade'a Robsona i Jamesa Safechucka. Dziś obaj bohaterowie produkcji mają po około 30 lat i zdradzili, czego wobec nich dopuścił się gwiazdor.
"'Leaving Neverland' kreśli portret trwałego wyzysku i oszustwa, dokumentując siłę celebryty, która pozwoliła uznanej postaci przeniknąć życie dzieci zafascynowanych gwiazdorem i ich rodziców" - czytamy w opisie dokumentu.
Serwis TMZ ujawnił, że 4-godzinny dokument podzielony jest na dwie części. Pierwsza dotyczy głównie oskarżeń ze strony Robinsona i Safechucka, druga natomiast skupia się na procesie, który został wytoczony Jacksonowi. Oglądający produkcję dziennikarze jeszcze w przerwie seansu zabrali głos w mediach społecznościowych.
Dziennikarze wypowiadający się na temat dokumentu nie szczędzili mocnych słów. "Ten film jest bardziej niepokojący niż mogliśmy sobie wyobrazić" - pisał Kevin Fallon z "The Daily Beast". "Jest mi niedobrze po pierwszej części 'Leaving Neverland'. Ofiary Michaela Jacksona są bardzo wiarygodne. Dokument jest tak seksualnie jednoznaczny, że w kinie pojawili się psycholodzy" - stwierdziła Mara Reinstein z "Us Weekly".
Produkcja dokładnie opisuje relacje między wokalistą a chłopcami. Dziennikarze wspomnieli m.in. o fikcyjnym ślubie z Jamesem Safechuckiem, kiedy ten miał dziewięć lat. Gwiazdor podarował dziecku pierścionek i jako symbol ich "wiecznej miłości". Jackson miał też zamontowane alarmy, gdy do jego posiadłości zbliżali się ludzie, dzięki którym ofiary mogły zdążyć się ubrać.