Reklama

Wilko Johnson: Jeśli nie będę martwy do końca roku...

Mimo śmiertelnej choroby humor dopisuje angielskiemu wokaliście Wilko Johnsonowi.

U Wilko Johnsona zdiagnozowano w 2012 roku nowotwór trzustki. Lekarze poinformowali 66-letniego artystę, że operacja jest niemożliwa. Muzyk odmówił dalszego leczenia, czyli uciążliwej chemioterapii.

Były gwiazdor zespołu Dr. Feelgood zagrał na początku 2013 roku serię pożegnalnych koncertów, którą był zmuszony przerwać w marcu z powodu gorszego samopoczucia.

Później jednak Wilko Johnson poczuł się na tyle dobrze, że postanowił wznowić trasę. Co więcej, Anglik dokłada kolejne występy do swojej rozpiski i nagrywa album z Rogerem Daltreyem z The Who!

Reklama

W rozmowie z "NME" muzyk żartuje ze swojego artystycznego pożegnania.

"Musimy wszystko robić stosunkowo szybko, no bo nie wiadomo, jak długo jeszcze tu będę. To daje taki dodatkowy dreszczyk, czyż nie? Jedyne czego się boję, to że wciąż będę dawał te pożegnalne koncerty. Jeśli nie będę martwy do końca roku, stanie się to doprawdy zawstydzające" - śmieje się Wilko Johnson.

"Chodzę sobie ulicami Londynu, a w tym czasie 10 osób podchodzi do mnie i ściska mi dłoń. Składają mi życzenia. To naprawdę miłe widzieć, że ludziom zależy na tobie" - opowiada wzruszony artysta.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wilko Johnson | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy