Reklama

Uriah Heep: Prawie jak w domu

Rock przyprószony siwizną plus spełniona nadzieja - podczas środowego (25 maja) koncertu Uriah Heep i rodzimego Kruka w Katowicach każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Ten sam zestaw - brytyjska legenda hard rocka i wciąż zbierająca doświadczenia ekipa z Dąbrowy Górniczej - w poniedziałek (23 maja) zaprezentował się we wrocławskim klubie Eter. W napchanym po brzegi katowickim Mega Clubie panowała niemal rodzinna atmosfera.

Publiczność prezentowała przekrój wiekowy od wczesnoszkolnych dzieciaków po słuchaczy z siwizną na skroniach (sporo par po 60-tce, dla których Uriah Heep było muzyką młodości).

Występ otworzyła grupa Kruk z pobliskiej Dąbrowy Górniczej i widać było, że kwintet świetnie czuje się na "własnych śmieciach". Spora grupa fanów przyszła, by specjalnie zobaczyć ten zespół, szykujący się do premiery swojej drugiej autorskiej płyty.

Bardzo dobre wrażenie zrobiły właśnie utwory z albumu "It Will Not Come Back": zagrany na otwarcie "In Reverie" (w wersji płytowej gościnie w tym numerze pojawia się Doogie White, były wokalista m.in. Rainbow), piekielnie ciężki, walcowaty "Embrace Your Silence" i ballada "Cold Wall". Ponieważ miałem już okazję przedpremierowo (album ukaże się 6 czerwca) posłuchać całego materiału, mogę zapewnić, że tak udanych numerów będzie na płycie więcej.

Reklama

Kruk z nowym albumem to już coś więcej niż obiecujący debiutant, można już raczej mówić o spełnionej nadziei rodzimego hard rocka. Trzymam kciuki, żeby delikatne pukanie do drzwi sławy zamieniło się w siarczystego kopniaka.

Średnia wieku w Uriah Heep to 57 lat, ale mocno zaniża ją 47-letni perkusista Russell Gilbrook. Nie zmienia to faktu, że starsi panowie wciąż potrafią zagrać pełnego energii hard rocka, w dodatku niezwykle ciesząc się z tego, że mogą wykonywać swoją muzykę dla kolejnego pokolenia fanów. Brytyjczycy nie tylko na mnie zrobili dużo lepsze wrażenie od innych weteranów rocka - Deep Purple, którzy mają coraz większą trudność wykrzesania z siebie na koncertach choćby pozorów entuzjazmu.

Ponad 40 lat w służbie rock'n'rolla, miliony sprzedanych płyt, kilkanaście hiciorów z cyklu jazda obowiązkowa, a Uriah Heep nie tylko odcinają kupony od dawnej sławy, lecz przyjeżdżają z nowym materiałem. W kwietniu ukazał się nowy album "Into The Wild", z którego usłyszeliśmy "Money Talk", singlowy "Nail On The Head", tytułowy "Into The Wild" i "Kiss Of Freedom". Popularnością na pewno nie przebiją przebojów z lat 70., co nie znaczy, że to słabe utwory - wręcz przeciwnie, klasycznego hard rocka nigdy dość.

Zobacz teledysk "Nail On The Head":

"Katowice, are you ready?" - zapytał na otwarcie 54-letni wokalista Bernie Shaw. Ponieważ byliśmy gotowi, rozpoczęła się galopada z uśmiechem na twarzy, przypominająca hardrockową wersję radosnych Beach Boysów. "Dzięki wam, Uriah Heep po 42 latach wciąż działa" - oklaskiwał publiczność Shaw.

To, że panowie nie są młodzieniaszkami, widać było już po kilku utworach. Zaziapany wokalista z ulgą doczekał perkusyjnego sola Gilbrooka, który dał popis swoich umiejętności już po 30 minutach. Shaw często znikał też za kolumnami, kiedy to sceną władał gitarzysta Mick Box.

Największą furorę zrobiły oczywiście utwory, bez których trudno sobie wyobrazić koncert Uriah Heep: "Gypsy", "July Morning", "Lady In Black", czy zagrane na bis "Free & Easy" i "Easy Livin'". Do "Free & Easy" Shaw z publiczności wyciągnął na scenę piątkę fanów, którzy mogli razem z zespołem popląsąć i pomachać włosami. Historia zatoczyła koło - tak zapewne musiały wyglądać początki Uriah Heep i tak wyglądają po 40 lat aktywności na scenie. Pozazdrościć!

Michał Boroń, Katowice

Zobacz teledysk do utworu "Lady Chameleon" z debiutanckiej płyty Kruka:

Czytaj także:

Kruk razem z Piotrem Kupichą

Były wokalista Rainbow na płycie Kruka

Posłuchaj utworów Kruka w serwisie Muzzo.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koncert | Katowice | Uriah Heep | Kruk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy