Reklama

Śmierć na koncercie Metalliki

Czarnej passy ciąg dalszy. Po tragicznych wydarzeniach, do których doszło w ostatni weekend na festiwalu w Roskilde, znów na koncercie zdarzył się śmiertelny wypadek. Tym razem w Stanach Zjednoczonych, podczas show w ramach wspólnej trasy grup Metallica, Korn i Kid Rock. 21-letni Martin Muscheet spadł z wysokiej balustrady na beton i zginął na miejscu.

Podczas koncertu w Baltimore, który odbył się we wtorek, Martin usiadł na balustradzie otaczającej stadion. Nagle stracił równowagę i spadł z wysokości ponad 25 metrów na beton, obok jednej z bram wejściowych. Wypadek zdarzył się około godziny 18.40 czasu lokalnego, pomiędzy występami Korn i Kid Rocka. "Wszystko wskazuje na to, że przełożył nogi przez balustradę i stracił równowagę" - stwierdził rzecznik policji pułkownik Robert Novak.

Koncertu nie przerwano. Już po zejściu ze sceny Metallica przygotowała dla prasy specjalne oświadczenie, w którym czytamy, że muzycy są "całkowicie załamani wypadkiem i łączą się w smutku z rodziną i przyjaciółmi ofiary ".

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kid Rock | Korn | wypadek | Metallica | nie żyje | Metalliki | Robert James Ritchie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy