Reklama

"Rozwrzeszczany dwulatek" wystąpi w Rybniku

Niewiele jest gwiazd muzyki rockowej, które tak rażąco polaryzują opinie. Axl Rose, który dziś (11 lipca) wraz z Guns N' Roses wystąpi w Rybniku, w mediach portretowany jest jako najwybitniejszy wokalista wszech czasów, ale też jako największy zarozumialec w muzycznym show-biznesie.

Ponoć nadał nowe znaczenie słowu "arogancki", jego ego jest większe od wszechświata, a dodatkowo pozbawiony jest choćby odrobiny poczucia humoru. To wszystko powoduje, że nie tyle trudno z nim współpracować, co nawet przebywać w jego obecności. Przekonało się o tym kilkudziesięciu muzyków, którzy przewinęli się przez skład Guns N' Roses, ale też dziesiątki (setki?) tysięcy fanów, których Axl Rose wystawił do wiatru, spóźniając się lub przerywając koncert.

Jednocześnie to jego zespół ma na koncie dziesiątki milionów sprzedanych płyt, kilkanaście przebojów, które na stałe weszły do rockowej klasyki czy wreszcie wyprzedane koncerty na całym świecie. Za jedno i drugie odpowiedzialny jest właśnie Axl Rose, który działa według zasady: "Robię to, na co mam ochotę". A jeżeli komuś się to nie podoba, to już jego problem.

Reklama

Co więcej, egoizm i arogancja artysty wcale z upływem lat nie słabnie. Wręcz przeciwnie. Gdy wydawało się, że w kwietniu tego roku skłócony z muzykami klasycznego składu Guns N' Roses wokalista pojawi się na wprowadzeniu zespołu do Rockandrollowego Salonu Sław w Cleveland i zakopie wojenny topór, ten znów zakpił sobie ze wszystkich. Axl Rose nie tylko oświadczył, że na gali nie ma zamiaru się pojawić, ale zaznaczył również, iż nie życzy sobie, by podczas ceremonii w ogóle o nim wspominano!

Guns N' Roses i "Welcome To The Jungle":


Obecni na ceremonii Slash, Duff McKagan, Steven Adler czy Matt Sorum pewnie poczuli się zlekceważeni zachowaniem byłego kolegi, ale z drugiej strony bardzo możliwe, że spodziewali się dokładnie takiej akcji. Przecież to właśnie oni najlepiej znają trudny charakter Axla Rose'a, który albo zmuszał ich do odejścia z zespołu, ale też bezwzględnie usuwał z grupy, nie licząc się z niczym i z nikim.

Najboleśniej odczuł to chyba również obecny na gali Gilby Clarke, potraktowany w 1994 roku przez wokalistę jak uczniak. Gitarzysta, który według muzyków zespołu uratował Guns N' Roses w kryzysowym momencie w 1991 roku, został bezceremonialnie wykopany z grupy, gdyż - według słów Axla Rose'a - był jedynie "wynajętym pomocnikiem".

Kłótnie wewnątrz zespołu to jedno, ale sposób, w jaki wokalista Guns N' Roses traktuje fanów, to drugie. Po tragicznym koncercie na brytyjskim festiwalu Monsters Of Rock w 1988 roku, gdy podczas wykonywania piosenki "It's So Easy" dwóch fanów zostało zadeptanych na śmierć, Axl Rose zaczął osobiście reagować podczas koncertów, gdy w tłumie pod sceną zaczynało dziać się coś niepokojącego. Trudno o bardziej odpowiedzialne zachowanie frontmana.

Guns N' Roses i "Sweet Child O' Mine":


Jednocześnie Axl Rose potrafił wskoczyć w publiczność, by... pobić fotografującego go fana lub przerwać koncert z mniej lub bardziej błahych powodów, co często kończyło się zamieszkami. Wreszcie znakiem rozpoznawczym Guns N' Roses stało się ostatnio notoryczne opóźnienia koncertów w takim wymiarze, że nawet rock'n'rollowa tradycja zaczynania występu po czasie nabrała tu nowego wymiaru.

Na przykład majowy występ w Manchesterze zaczął się... dwie godziny po czasie i już po przepisanej przez prawo ciszy nocnej (zaczyna się od godziny 23.). Co więcej, ze względu na braku komunikacji nocnej, wielu fanów wyszło z koncertu, zanim którykolwiek z muzyków raczył pojawić się na scenie. Trzeba jednak oddać Axlowi i kolegom sprawiedliwość. Choć spóźnieni, Guns N' Roses zaprezentowali podczas trwającego ponad trzy godziny koncertu aż 33 utwory! Jak donosiły brytyjskie media, pod koniec koncertu w sali mogącej pomieścić ponad 15 tysięcy osób, pozostało niewiele ponad pięć tysięcy fanów grupy. Zespół spóźnił się również m.in. na koncert w Londynie.

Guns N' Roses i "Paradise City":


Ze względu na spóźnialstwo Axla Rose'a przed dzisiejszym koncertem zespołu w Rybniku doszło do podpadającej pod farsę sytuacji. Organizatorzy poinformowali bowiem w oficjalnym oświadczeniu, że muzycy z wokalistą na czele "słyną z tego, że opóźniają wyjście na scenę i ich występy nie rozpoczynają się punktualnie". I gdzie tu szacunek dla fanów kupujących bilety za ciężkie pieniądze?

Tak czy inaczej, wszelka krytyka spływa po liderze Guns N' Roses. Axl Rose w jednym z wywiadów zadeklarował bowiem, że nie interesuje go to, jak jest postrzegany przez innych. W innym stwierdził, że jeżeli ktokolwiek mówi o nim jako o "rozwrzeszczanym dwulatku, to ma rację". Dodajmy, że wrzask krnąbrnego 50-letniego dziś bachora to - czy się to komuś podoba, czy nie - jednocześnie jeden z najwybitniejszych wokali w historii muzyki rockowej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Guns N'Roses | Axl Rose | Rybnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy