Reklama

Poprosiła gwiazdora o wspólne zdjęcie. W kostnicy

Pogrążony w żałobie po śmierci mamy Tommy Lee z zespołu Motley Crue opisuje skandaliczne zachowanie recepcjonistki z kostnicy.

W zeszłym tygodniu perkusista Motley Crue zaskoczył fanów ostrym wpisem na Facebooku, w którym skrytykował ludzi proszących go o wspólne zdjęcie. Teraz Tommy Lee tłumaczy, że jego post spowodowany był załamaniem, jakie przeżył po śmierci matki i niezręcznym incydentem w kostnicy.

"Niedawno odeszła moja mama. Pojechałem po jej prochy do kostnicy. Przy wyjściu z budynku zaczepiła mnie kobieta pracująca w recepcji i poprosiła o wspólne zdjęcie. Kiedy jej odmówiłem, trzymając w jednej dłoni urnę, ona zaczęła się domagać fotografii" - relacjonuje perkusista Motley Crue.

"Stoję z prochami mojej mamy i nie jest to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, a ona prosi o zdjęcie. Nie mogłem w to uwierzyć! Już po wyjściu z budynku stwierdziłem, że to oficjalnie była najbardziej poj***na rzecz, jaka wydarzyła się w moim życiu" - opisuje zdarzenie.

Reklama

"Siedząc w samochodzie, wciąż się cały trząsłem. Moja dziewczyna próbowała mnie pocieszyć, ale nie potrafiłem wydusić z siebie odpowiedzi. Nie mogłem uwierzyć, że istota ludzka jest zdolna do czegoś takiego" - oburza się na recepcjonistkę.

Tommy Lee przyznał, że był tak poirytowany i zdegustowany zachowaniem kobiety, że złożył na nią oficjalną skargę.

"Zadzwoniłem do jej szefa i powiedziałem, że nie zamierzam zmusić go do zwolnienia jej czy ukarania. Ale powiedziałem mu, że w życiu nie zostałem potraktowany z takim brakiem szacunku" - denerwuje się rockman.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tommy Lee | Motley Crue | zdjęcie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy