Pink Floyd oznacza regres
"Nie widzę powodu dla którego miałbym zajmować się przeszłością" - mówi o ewentualnej reaktywacji słynnej grupy gitarzysta David Gilmour.
Rok 2007 obfitował w powroty wielkich gwiazd lat 70. i 80. zeszłego stulecia. Fani liczyli, że po Genesis, The Police i Led Zeppelin, ujrzą koncerty Pink Floyd. Przypomnijmy, że zespół wystąpił razem w 2005 roku podczas Live 8.
Jednak pytany po raz kolejny o Pink Floyd ostatni lider grupy David Gilmour powiedział:
"To, czym tak naprawdę zajmowałem się przez ostatnie lata, także w trakcie przygotowań do występu na Live 8, to była moja solowa płyta. I myślę tylko o mojej karierze solowej".
"Nie widzę powodu dla którego miałbym zajmować się przeszłością. To oznaczałoby dla mnie regres" - komentuje muzyk.
"Chce patrzeć w przyszłość, iść do przodu. Dlatego zajmowanie się przeszłością nie sprawia mi przyjemności".
Gilmour skomentował także ostatnie dokonania Rogera Watersa, z którym jest skonfliktowany od ponad 20 lat:
"On nie napisał ostatnio ani jednego tekstu, który by mi się podobał. Nic, po czym mógłbym sobie powiedzieć: Niezłe, chciałbym mieć taki na mojej płycie" - powiedział artysta.
Zobacz teledyski Davida Gilmoura na stronach INTERIA.PL!