Nowofalowy The Cult
Po hardrockowym wcieleniu na "Beyond Good and Evil" (2001) brytyjska formacja postanowiła tym razem sięgnąć do korzeni.
Szykowana na 1 października płyta "Born Into This" według zapowiedzi muzyków The Cult pokaże bardziej nowofalowe oblicze zespołu, znane z pierwszych płyt grupy wydanych na początku lat 80. poprzedniego stulecia.
"Nasza ostatnia płyta, z całym szacunkiem dla producenta Boba Rocka, była trochę przeprodukowana. To także nasza wina. Poszliśmy za daleko. Spędziliśmy w studiu półtora roku i wydaliśmy kupę kasy..." - komentuje wokalista Ian Astbury.
"Tym razem jest bardziej ekonomicznie. Nie było żadnych dyskusji i debat. Jeżeli coś nam się nie podobało, to zostawialiśmy to i szliśmy dalej".
W odświeżeniu brzmienia zespołu pomogła także zmiana na stanowisku perkusisty. Mającego stricte hardrockowe brzmienie Matta Soruma (obecnie Velvet Revolver) zastąpił John Tempesta (Exodus, White Zombie).
"Matt to wyrazista, trochę teatralna i mocna postać. Potrzebuje dużo miejsca i uwagi. Wiele naszych wcześniejszych piosenek było pisanych pod niego. Tym razem bębny są bardziej plemienne, punkrockowe, proste" - to znów Astbury.
A co zainspirowało teksty Iana?
"Byłem w Indiach i podróż tam poukładał mi pewne sprawy w głowie. Kiedy widzisz tak ubogich ludzi, żyjących na granicy nędzy, upokorzonych i poniżonych, to daje ci wiele do myślenia".
"Jak my żyjemy? Każdego dnia jakiś nonsens, rozdanie nagród MTV tu, na drugi dzień inne w Las Vegas... To jest nieprzyzwoite! A każdemu komu się to podoba, powinno się zrobić badania psychiatryczne" - twierdzi wokalista The Cult.