Reklama

Niezniszczalny Lemmy padł na Wacken

Raptem pół godziny na scenie wytrzymał Lemmy, lider Motorhead, podczas festiwalu Wacken Open Air w Niemczech.

Piątkowy (2 sierpnia) występ Motorhead na Wacken był pierwszym po serii odwołanych koncertów spowodowanych problemami zdrowotnymi 67-letniego Lemmy'ego.

W czerwcu muzyk przeszedł operację serca (wszczepiono mu defibrylator regulujący tempo bicia serca). U rockmana pojawiły się też krwiaki, a lekarze stanowczo zalecili liderowi Motorhead odpoczynek.

Słynne trio wróciło na scenę na niemieckim festiwalu Wacken, jednak po pięciu utworach ("I Know How to Die", "Damage Case", "Stay Clean", "Metropolis" i "Over the Top") Lemmy zszedł ze sceny. Fani usłyszeli jeszcze solówkę gitarową w wykonaniu Phila Campbella.

Reklama

Lemmy powrócił w kolejnym numerze ("The Chase is Better Than The Catch"), ale nie dał rady już dokończyć koncertu.

"Lemmy dał z siebie wszystko, by zagrać wspaniały koncert. Ma się dobrze, ale temperatura i warunki sprawiły, że kontynuowanie występu doprowadziłoby do utraty jakości. Zrobili wszystko, co w ludzkiej mocy, by zagrać ten koncert. Dzięki wielkie, chłopaki" - ogłosili później organizatorzy Wacken Open Air.

Motorhead na scenę ma powrócić jesienią - zespół ma w planach koncerty w m.in. Szwajcarii, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lemmy | Motorhead | festiwal | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy