Reklama

Mick Jagger: 30 lat "She's the Boss". I kto tu rządzi?

30 lat temu, 19 lutego 1985 roku do sprzedaży trafiła płyta "She's the Boss", solowy debiut Micka Jaggera. Okazało się, że wokalista The Rolling Stones zaprosił fanów (a głównie fanki) na taneczny parkiet.

Pierwsza połowa lat 80. w zespole The Rolling Stones to narastający konflikt pomiędzy Mickiem JaggeremKeithem Richardsem (później ten okres przez tego drugiego został nazwany "Trzecią wojną światową"). Efektem artystycznego rozjazdu była płyta "Undercover" (1983), na której wokalista próbował wprowadzać elementy muzyki dance, gdy "Keef" bronił tradycyjnego stylu. Choć album całkiem nieźle radził sobie na listach przebojów (3. miejsca w Wielkiej Brytanii, oczko niżej w USA), to zaliczany jest do grupy słabszych dokonań Stonesów.

Reklama

Do Jaggera zgłosiła się wówczas wytwórnia CBS, która zaproponowała mu kontrakt na wydanie solowej płyty. Wokalista przyjął ofertę i większość 1984 roku poświęcił na pisanie i nagrywanie materiału. Dwie sesje odbyły się w Compass Point Studios w Nassau na Bahamach.

"To nie była frustracja. Po prostu pomyślałem, że czas w końcu przestać mówić o tym, że pewnego dnia mogę zrobić solową płytę i w końcu się za to zabrałem" - mówił Mick Jagger, który podkreślał, że prace na Karaibach przebiegały bardzo szybko.

Wokalista, który do tej pory produkował nagrania Stonesów razem z Keithem Richardsem, postanowił tym razem do współpracy zaprosić fachowców z zewnątrz: padło na specjalistę od funku Billa Laswella (m.in. przełomowa płyta "Sound-System" Herbiego Hancocka) i Nile'a Rodgersa z grupy Chic (m.in. "Let's Dance" Davida Bowie, "Like a Virgin" Madonny i "The Honeydrippers Volume 1" z udziałem Roberta Planta, Jeffa Becka i Jimmy'ego Page'a).

Na płycie pojawili się zaprzyjaźnieni muzycy z ówczesnej czołówki: w sumie ok. 30 nazwisk, wśród których znaleźli się m.in. gitarzyści Jeff Beck i Pete Townshend (The Who), jazzowy pianista Herbie Hancock, słynna sekcja rytmiczna Robbie Shakespeare (bas) i Sly Dunbar (perkusja), współpracujący z The Rolling Stones pianista Chuck Leavell, grający na klawiszach Jan Hammer (m.in. Mahavishnu Orchestra, Jeff Beck, Al Di Meola, muzyczny temat do "Policjantów z Miami") czy klawiszowiec Dire Straits Guy Fletcher. Trzon stanowili Beck, Shakespeare, Dunbar i Hammer.

"W przeciwieństwie do innych popularnych płyt z tamtego czasu, mój album był w dużej mierze nagrywany na żywo. Wiedziałem, że to nigdy nie będzie brzmieć jak The Rolling Stones. Najlepsza w tym wszystkim była tajemnica, bo ani ja ani muzycy nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie. I wszyscy przy tym nieźle się bawiliśmy" - wspominał Jagger.

"Kiedy się słyszało głos Micka, to ciężko było nie kopiować brzmienia gitary Keitha Richardsa. Ale kiedy Mick to usłyszał, to od razu powiedział: 'Gdybym chciał, żeby to tak było, to mógłbym to zrobić ze Stonesami'. I miał absolutną rację" - dodawał Nile Rodgers.

Jedynie otwierający płytę utwór "Lonely at the Top" jest autorstwa słynnej spółki Jagger/Richards. Gitarzysta jednak nie był specjalnie zadowolony z tego, co jego kolega zaprezentował na "She's the Boss".


"Myślałem, że to powinno być coś, co on NAPRAWDĘ chce zrobić i nie jest to MOŻLIWE w Stonesach. Np. płyta z jego ulubionymi folkowymi piosenkami nagranymi z harfistką - proszę bardzo. Próbowałem mu wytłumaczyć, że mógłby odpuścić ten rok Prince'owi, [Michaelowi] Jacksonowi i [Bruce'owi] Springsteenowi" - mówił Keith Richards, ale Jaggera nie przekonał.

Płyta "She's the Boss" pokazała, że wokalista "bossem" potrafi być także poza macierzystą formacją. W Wielkiej Brytanii album dotarł do 6. miejsca, a w USA - do 13. pozycji (platyna). Sporym powodzeniem cieszył się singel "Just Another Night".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mick Jagger
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy