Reklama

Led Zeppelin: Schody do piekła

Data 8 listopada 1971 roku na zawsze przeszła do historii rocka, a nawet muzyki rozrywkowej. Wtedy to właśnie na rynku pojawiła się płyta, mająca wkrótce osiągnąć status kultowej. Złotymi zgłoskami w przemyśle muzycznym zapisał się także jeden z utworów z tego albumu. Chodzi oczywiście o "Led Zeppelin IV" i przebój "Stairway to Heaven".

Niewątpliwie album opatrzony czterema symbolami zdobyłby uznanie krytyków oraz fanów także bez pomocy legendarnego utworu. Łączył on bowiem wszystko to, co było dobre w muzyce w tamtym czasie.

Na "IV" znalazło się więc miejsce dla bluesa, funky, hard rocka oraz folku. Siłą płyty był nie tylko eklektyzm, ale także dopracowanie każdego szczegółu do perfekcji. Dlatego też utwory, takie jak "Black Dog", "When The Leeve Breaks" i "Stairway To Heaven", mimo cięższego brzmienia i niekoniecznie piosenkowej struktury, trafiły na zawsze do kanonu muzyki.

Reklama

Szczególne miejsce wśród największych klasyków wywalczył sobie przebój "Stairway To Heaven". Z jednej strony można się temu dziwić, gdyż utwór trwający osiem minut rzadko znajduje uznanie słuchaczy, zwłaszcza gdy trzykrotnie w trakcie jego trwania zmienia się niemal cała jego struktura. Z drugiej jest to kompozycja tak wciągająca, że nie można przestać jej słuchać nawet na kilka chwil.

Słuchacze również nie widzieli niczego złego w długości kompozycji, dzięki czemu "Led Zeppelin IV" sprzedał się w nakładzie ponad 20 milionów egzemplarzy! Duża w tym zasługa członków zespołu, którzy zdecydowali się, aby nie wydawać, mimo licznych próśb ze strony wytwórni, "Stairway To Heaven" w formie singla.

Okazało się to świetnym zabiegiem marketingowym, gdyż fani, nie mając możliwości kupienia utworu, nabywali całą płytę.

Nie wszyscy jednak byli tak wielkimi entuzjastami przeboju Led Zeppelin. Do sceptyków niewątpliwie należeli członkowie Spirit, którzy uważali, że Jimmy Page zapożyczył riff do "Stairway To Heaven" z ich utworu "Taurus".

Do grona krytyków utworu dołączyło także grono zagorzałych katolików, którzy doszukali się w legendarnym utworze promowania satanizmu. Wg nich, grupa miała przekazywać okultystyczne treści metodą "wstecznego maskowania", czyli aby odczytać prawdziwy przekaz, trzeba było odsłuchać utwór od tyłu.

Do zarzutów promowania diabła w utworze z niebem w tytule odnieśli się sami muzycy, którzy stwierdzili, że większej głupoty dawno nie słyszeli, a ludzie szukający spisku, mają chyba za dużo czasu...

Cała sytuacja z drugim dnem "Stairway To Heaven" zapewne nie miałaby miejsce, gdyby nie fakt, że utwór stał się jednym z najważniejszych utworów rockowych w historii. W przypadku bycia jedną z wielu kompozycji, nikt raczej nie próbowałby wypromować własnych teorii na plecach muzyków Led Zeppelin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Led Zeppelin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy