Reklama

James Blunt "siermiężny i śmieszny"?

Po sporze prawnym z producentem muzycznym Lukasem Burtonem, brytyjska organizacja zajmująca się prawami autorskimi zamroziła wpływy Jamesa Blunta ze sprzedaży sześciu piosenek z debiutanckiej płyty artysty "Back To Bedlam".

Burton twierdzi, że jako pierwszy zauważył potencjał tkwiący w piosenkach Blunta i to on stoi za sukcesem popularnego piosenkarza. Producent poleciał nawet z Jamesem do Los Angeles, gdzie we dwójkę pracowali nad utworami, które później trafiły na "Back To Bedlam".

Według Burtona wczesne wersje kompozycji Blunta były "siermiężne, czasami nawet śmiesznie brzmiące i zdradzały brak umiejętności muzycznych oraz zbyt wyraźne inspiracje".

Producent dodaje, że to właśnie dzięki niemu piosenki Jamesa nabrały ostatecznego kształtu. Problem w tym, że menedżment artysty odsunął Burtona od wszelkich owoców sukcesu.

Reklama

"Żyłem tym albumem i nie mogłem później uwierzyć, w jaki sposób mnie potraktowano. Od początku wiedziałem, że James odniesie sukces. Niestety ani ja, ani moje konto bankowe, ani moja rodzina, nie mogły partycypować w sukcesie, który jest także moim dziełem".

Rzecznik prasowy Jamesa Blunta oczywiście zaprzeczył wszelkim żądaniom Burtona.

"To już stało się tradycją, że jeśli jakiś album odniesie sukces, wiele osób chce na tym zarobić" - to oświadczenie przedstawiciela piosenkarza.

"Back To Bedlam" w samej Wielkiej Brytanii osiągał nakład blisko 3 milionów egzemplarzy.

Zobacz teledyski James Blunta na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: James Blunt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy