Reklama

Hendrix został zamordowany?

Po prawie 40 latach od śmierci Jimiego Hendrixa, członek obsługi technicznej gitarzysty wydał książkę, która ma wyjaśnić tajemnicze okoliczności zgonu rockowej legendy.

James "Tappy" Wright, który towarzyszył muzykowi podczas wszystkich koncertów, w swojej książce "Rock Roadie" oskarża menedżera Hendrixa, Michaela Jefferya o celowe nafaszerowanie muzyka narkotykami i alkoholem. Jego zdaniem, Jeffrey zamordował Hendrixa w akcie zemsty, gdy dowiedział się, że ma zostać zwolniony. Po śmierci Jimiego, menedżer miał otrzymać prawie 2 miliony dolarów z polisy ubezpieczeniowej artysty.

Zdaniem ówczesnego lekarza Hendrixa, Johna Bannistera, taka wersja wydarzeń jest całkiem prawdopodobna ze względu na ponadprzeciętną ilość wina, jaka znajdowała się w ciele zmarłego. Cały żołądek jak i płuca muzyka wypełnione były alkoholem.

Reklama

Co więcej, Wright twierdzi, że menedżer w prywatnej rozmowie pod wpływem alkoholu przyznał się do spowodowania śmierci gitarzysty słowami: "Musiałem to zrobić Tappy. Rozumiesz, prawda?".

Wszystko jednak wskazuje na to, że śmierć Jimiego Hendrixa na zawsze pozostanie zagadką, gdyż główny podejrzany, menedżer Michael Jeffrey zginął w katastrofie lotniczej w trzy lata po śmierci autora niezapomnianego "Hey Joe".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: menedżer | wright | hendrix | Jimi Hendrix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama