Reklama

Axl tłumaczy się i obwinia Slasha

Axl Rose, lider Guns N' Roses, wreszcie przemówił.

Przypomnijmy - pod koniec listopada ukazała się tworzona przez 14 lat płyta "Chinese Democracy", której produkcja pochłonęła kilkanaście milionów dolarów. Te pieniądze nie zwróciły się jednak, bowiem album sprzedaje się gorzej niż przypuszczano. Winą za taki stan rzeczy muzyczni magnaci obciążają Rose'a, który nie wziął udziału w ani jednym przedsięwzięciu promocyjnym.

Zaczęły pojawiać się sugestie, że Rose cierpi na antropofobię (strach przed ludźmi). Postanowił to zdementować sam wokalista.

"Będą wywiady, ale później. Nie wiem, czy to dobry pomysł czy zły, zobaczymy. Jestem szczęśliwy, że album wreszcie się ukazał, natomiast cała reszta to istny koszmar" - powiedział krnąbrny muzyk.

Reklama

Na oficjalnym forum fanów "Gunsów" opublikował jednocześnie obszerny post, w którym odnosi się do wielu stawianych mu zarzutów, także tych z przeszłości. Przez lata uważano, że to trudny charakter Rose'a miał być przyczyną odejścia członków oryginalnego składu Guns N' Roses. Tymczasem wokalista obwinia gitarzystę Slasha.

"Chciał przejąć totalną kontrolę nad zespołem. Przynosił gotowe materiały, mówił: żadnych zmian, śpiewasz to, co ci każę albo spieprzaj. Mam taśmy z prób z tamtego okresu" - podkreśla Rose.

Wokalista zaznaczył przy okazji, że nie ma mowy o ponownym połączeniu sił, nawet przy okazji odbierania ewentualnych nagród za całokształt działalności. Oskarżył również zespół Velvet Revolver, założony przez Slasha, Duffa McKagana i Matta Soruma (byłych członków GNR), o kradzież utworu "Fall To Pieces".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wokalista | Guns N'Roses
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy