Reklama

Axl Rose o krytykach: "To idioci"

Jeżeli ktoś uważał Axla Rose'a za irytującego bufona, to pierwszy od dziewięciu lat wywiad niesfornego wokalisty tylko go w tym przekonaniu utwierdzi.

Lider Guns N' Roses zdecydował się porozmawiać z amerykańskim magazynem "Billboard". Przy okazji zarzucił dziennikarzom, że od dłuższego czasu są trzymają stronę Slasha i "dawnych Gunsów" w ciągnącym się od lat konflikcie (przypomnijmy - Rose po burzliwym rozstaniu ze Slashem, Izzy'm Stradlinem i Duffem McKaganem, zachował prawa do nazwy Guns N' Roses).

W listopadzie 2008 roku ukazał się długo oczekiwany album "Chinese Democracy". Prace nad płytą zajęły Rose'owi 14 lat i pochłonęły kilkanaście milionów dolarów.

"Na to złożyły się setki czynników. Budowałem studio, wciąż szukałem właściwych muzyków, nigdy nie udało mi się znaleźć producenta... Miksowanie i mastering pochłonęły mnóstwo czasu... Na domiar wszystkiego nie czułem i nie czuję wsparcia wytwórni" - powiedział Axl Rose magazynowi "Billboard".

Reklama

O krytykujących nową płytę "Gunsów" recenzentach wokalista powiedział, że to "negatywni idioci". Rose potwierdził, że w trakcie tych lat pracy nad "Chinese Democracy" udało się nagrać tyle materiału, że kolejny album ukaże się znacznie szybciej.

Jeśli chodzi o trasę koncertową, to "planów nie ma, są rozmowy". Co do teledysków, to kończą się właśnie prace nad klipem do singla "Better".

Nie mogło zabraknąć również pytania o możliwość pogodzenia się ze Slashem, byłym gitarzystą Guns N' Roses, obecnie - Velvet Revolver (razem z pozostałymi byłymi członkami grupy).

"Wciąż czytam rozpaczliwe wiadomości od fanów, że jeżeli jeden z nas będzie umierał, to zacznie żałować, że się nie pojednaliśmy bla, bla bla. Dajcie mi, k...a, spokój. To oczywiste, że jeden z nas będzie musiał umrzeć, żeby doszło do reaktywacji, jakkolwiek smutno, brzydko i niefortunnie by to nie brzmiało" - powiedział Rose.

"Te decyzje zostały już podjęte dawno temu. Są czyny, których nie da się wymazać. Słuchać obelgi dzień w dzień, a później rok w rok, przez całą dekadę to koszmar. Ktoś, kto przedkłada własną zabawę nad wszystko inne doprowadza mnie do szału" - zaznaczył wokalista, jednoznacznie wykluczając możliwość powrotu Guns N' Roses w dawnym składzie.

Billboard
Dowiedz się więcej na temat: Guns N'Roses
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy