Reklama

Aerosmith bez wokalisty!

Sierpniowy wypadek Stevena Tylera zupełnie popsuł atmosferę w grupie. Efekt: Aerosmith będzie musiało sobie poszukać nowego wokalisty. Tyler, wcześniej zaprzeczający informacjom o kryzysie w zespole, teraz postanowił rozstać się z wieloletnimi kolegami.

Na początku sierpnia lider Aerosmith podczas jednego z koncertów spadł ze sceny, łamiąc obojczyk. Gazeta "Boston Herald", powołując się na anonimowe źródła, spekulowała wówczas, że podczas wypadku muzyk znajdował się w stanie nietrzeźwym. Tyler w wywiadzie dla "Rolling Stone" zdementował jednak te pogłoski.

"Sam wskoczyłem w tłum, bo mieliśmy w trakcie koncertu jakąś przerwę techniczną. Byłem trzeźwy, wierzcie mi" - przekonywał. Grupa była zmuszona przerwać swoją letnią trasę koncertową, lecz gitarzysta Joe Perry, zapewniał, że jak tylko wokalista wróci do formy, Aerosmith powróci na koncertowy szlak. Jednak od momentu nieszczęśliwego upadku Tylera z otoczenia zespołu dobiegały wyłącznie niepokojące wieści.

Reklama

Najpierw w wywiadzie dla czasopisma "Classic Rock", gitarzysta Brad Whitford opowiadał, jak Tyler, który dość szybko wracał do zdrowia , odciął się od kolegów z zespołu. Ci zaś rozważali możliwość wystawienia rachunku wokaliście za odwołane koncerty i masę pieniędzy, które w efekcie przeleciały im koło nosa. Whitford zasugerował wtedy, że grupa być może będzie zmuszona poszukać sobie następcy Tylera, lecz jego wypowiedź była jednak jeszcze dość asekuracyjna: "Nie jestem przekonany, że będzie to dobrze wyglądać z boku. Wiele będzie zależeć od tego, kogo nam się uda znaleźć. Takiej straty nie będzie łatwo zapełnić, nikt nie może zastąpić albo skopiować Stevena. On jest jedyny w swoim rodzaju, ale jeśli ktoś zgodzi się zająć jego miejsce i stosunki w grupie poprawią się, to dlaczego by nie?".

Teraz głos zabrał gitarzysta Joe Perry, który oficjalnie poinformował, że Tyler na własne życzenie przestał być członkiem Aerosmith. "Steven, tak jak mówiłem, odchodzi. W tej chwili nie wiem nic więcej. Widziałem w internecie, jak Steven powiedział, że zamierza opuścić zespół. Nie wiem na jak długo, czy na zawsze, ale mniejsza o to. Nie wiem nic po za tym".

Ostatnim występem Tylera w Aerosmith miał być koncert podczas zakończenia sezonu Formuły 1 w Abu Dhabi (1 listopada).

Perry przyznał także, że po feralnym upadku przez ponad miesiąc nie zamienił z Tylerem ani słowa. Jednocześnie sam nie ma sobie nic do zarzucenia i całą winę za kiepską atmosferę w zespole przypisał wokaliście, który nie wykazywał specjalnej chęci do komunikowania się z pozostałymi członkami zespołu i nie odpowiadał na ich telefony.

Gitarzysta uspokoił fanów, ogłaszając, że nie zamierza rozwiązywać kapeli.

"Aerosmith - zaznaczył - jest silnym zespołem, tzn. on jest jak lokomotywa parowa. Nie można w jednej chwili przekreślić tych 40 lat, które czterech chłopców spędziło na wspólnym graniu, tak jak my. Póki co, staramy się - przynajmniej ja się staram - znaleźć odpowiedni kierunek, w którym zespół mógłby podążać. Prawdopodobnie znajdziemy kogoś innego, kto będzie śpiewał w tych momentach, gdzie wokalista jest niezbędny" - dodał Joe Perry.

Czytaj także:

Złamał obojczyk po pijaku?

Złamał rękę podczas koncertu

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Aerosmith
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy