Reklama

Wypasione brzuszysko

GrubSon & BRK "Gruby Brzuch", MaxFloRecords

Ciężko traktować ich inaczej niż z przymrużeniem oka. Wydaje się, że chcą być tak traktowani, chociaż ich muzyczne umiejętności sugerują, żeby traktować ich bardzo poważnie. W tworzonym przez GrubSona i BRK Grubym Brzuchu mieszczą się profesjonalizm i spontaniczność, staroszkolny soul i dubstep, zaawansowana i skomplikowana technika produkcji muzyki i skrajna wręcz prostota. Na tym polega ich niezaprzeczalny urok.

Teoretycznie Gruby Brzuch to nowy zespół, ale trzeba pamiętać, że Tomasz Iwańca i Bartosz Kochanek pracowali ze sobą wielokrotnie - zaczynając od "Antidotum" z płyty "Mucha nie siada", kończąc na szerokiej współpracy przy "Coś więcej niż muzyka". BRK z typowym dla siebie dystansem nawija "gdy biegałem w rajtach mama puszczała Barry'ego White'a/ pewnie dzięki temu dzisiaj łapię się za majka". Muzyczne inspiracje nie kończą się jednak na królu "pościelówek", a ich zakres jest tak szeroki, że z dużą pewnością mogę napisać, iż wspólna płyta BRK i GrubSona to najbardziej przekrojowa gatunkowo płyta, jaka dotąd ukazała się w 2012.

Reklama

Muzyką zajmują się obydwaj i trzeba przyznać, że uzupełniają się rewelacyjnie. Sami mówią w wywiadach, że jeśli w sesjach do płyty pojawiły się dwa numery na podobnym tempie i podobne gatunkowo, to jeden z nich wylatywał. Efekt? Dwadzieścia trzy utwory z których każdy kolejny będzie niespodzianką. Na albumie znalazło się miejsce i dla komicznego love-story Mr. Fast Fooda, i dla mistrzowsko zamykającego całość storytellingu z gościnnym udziałem Jota, i dla niesamowicie relaksującej instrumentalnej "Siesty" i... tak dalej i tak dalej. Duet kapitalnie bawi się muzyką i w każdej konwencji radzi sobie świetnie.

Gruby Brzuch to też jeden z najciekawszych mikrofonowych duetów nowej fali polskiej muzyki. Obaj wyposażeni są w absolutnie wyjątkowe i studyjnie "wyćwiczone" głosy. BRK ze swoją przesympatyczną emfazą i wokalnym stylem łączącym cechy Chali 2Ny i Isaaca Hayesa i kompletnie inny pod względem barwy, ale w żadnym razie nie gorszy GrubSon. Słuchając ich wiadomo, że mamy do czynienia z doświadczonymi i świadomymi muzykami. Doskonały słuch, idealne wyczucie, aranżacja na nieosiągalnym dla większości konkurencji poziomie i kilotony świeżych pomysłów z kompletnie różnych bajek. To, co kupuje się sięgając po ten album to przede wszystkim dziki i nieokiełznany entuzjazm i atmosferę Kurnik Studio, gdzie dwóch zafascynowanych muzyką sympatycznych gości siedzi i wymyśla kolejne zabawne kawałki. Energia udziela się w mgnieniu oka.

To, na co wielu będzie narzekać, to brak "przekazu". Faktycznie, w żołądku Grubego Brzucha zastanawiająco mało jest treści. Jeśli natomiast już się pojawia, często ociera się o wyświechtany banał. "Przekaz" nabiera tutaj jednak zupełnie innego znaczenia, bo te 23 numery przekazują niesamowite wręcz ilości energii, pozytywnego nastawienia do świata, dobrego humoru i prawdziwych emocji. Prostota przekazu sprawia, że płyta trafi praktycznie do każdego i dla każdego może być na własny sposób bliska. Mówi o uniwersalnych emocjach, rozśmiesza, zapewnia najwyższej klasy rozrywkę. A do tego wydano to w taki sposób, że chce się mieć to na półce co serdecznie polecam każdemu. Niezależnie od wieku i muzycznych preferencji.

8/10

Zobacz klip do "Złap za..." GrubSona & BRK:

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: GrubSon | recenzja | 'Gruby'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy