Reklama

Wojowniczka miłości zatrzymana w czasie

Sade "Soldier Of Love", Sony

Nagrana po dziesięcioletniej przerwie nowa płyta Sade mogłaby śmiało nosić tytuł "The Best Of". A składanki rzadko bywają wydarzeniami...

W świecie muzyki pop, gdzie warholowskie 15 minut sławy trwa krócej niż mgnienie oka, dekada przerwy to rynkowe samobójstwo. A tyle właśnie dzieli "Soldier Of Love" od "Lovers Rock". Operująca na poboczach ambitnego popu i smooth jazzu Sade mogła sobie jednak na to pozwolić, bo dzięki takim przebojom, jak "Smooth Operator", "King Of Sorrow" czy "Your Love Is King" dawno zapewniła sobie status gwiazdy.

Minęła pierwsza dekada XXI wieku, ale dla urodzonej w Nigerii wokalistki czas się zatrzymał. Najwierniejsi fani będą zachwyceni tak długo oczekiwanym nowym materiałem (w Polsce już Platyna!), a zwolennicy nowinek w szaleńczym pędzie pewnie nawet tej płyty nie zauważą. "Soldier Of Love" trzeba poświęcić kilka chwil (najlepiej późnym wieczorem, z kieliszkiem dobrego wina w ręku i ukochaną osobą u boku), by dać się przekonać miłosnym opowieściom Sade. Do samochodu w zimowe poranki jednak odradzam.

Reklama

Mamy tu wszystkie składniki, którymi do tej pory raczyła nas grupa Sade (jej twarzą i jednoznaczną liderką jest wokalistka Sade Adu): nienachalne, spokojne i nastrojowe kompozycje z wyeksponowanym aksamitnym, charakterystycznym wokalem, świetnie zaaranżowane i zagrane (dopieszczone drugie tło w postaci ukulele czy smyczków). Całość zachowuje odpowiednie proporcje, bez nietypowych popisów wokalnych czy rozbrykanych wariacji instrumentalistów. Wszystko jest tu bardzo stylowe i z klasą, ale też dość oczywiste, a ucho z niecierpliwością czeka dźwięk, na którym mogłoby się zawiesić.

Takie chwile nadchodzą przede wszystkim w piosence tytułowej, w prawie sześciominutowym błysku geniuszu Sade. Rozpoczyna delikatnie trąbka, potem wchodzi marszowy rytm, nieco surowy wokal podkoloryzowany kąśliwą gitarą i etniczne zaśpiewy. Plus tekst o wojowniczce miłości, która codziennie walczy o uczucie. "Soldier Of Love" to bez wątpienia najlepszy singel zespołu od kilkunastu lat. Wyróżnia się również pulsujący oszczędnym, wysublimowanym reggae "Babyfather". W tym numerze słychać także głos 14-letniej Ili Adu, córki Sade z jej romansu z jamajskim muzykiem oraz Claya Matthewmana, syna gitarzysty Sade, Stuarta. Dobra, rodzinna robota.

6/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zatrzymanie | zatrzymacie | zatrzymane | Love | zatrzymana | Sade | Soldier Of Love
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy