Reklama

Tulia "Półmrok": Łapanie wielu srok za ogon [RECENZJA]

Debiut Tulii, składający się w większości z potraktowanych bardzo autorsko coverów, może nie był idealny, ale miał w sobie ogrom uroku. "Półmrok", czyli następca będący już pozycją w pełni autorską, udowadnia, że artystkom brakuje jeszcze wyklarowanego pomysłu, w jaką stronę powinny pójść ze swoją twórczością.

Debiut Tulii, składający się w większości z potraktowanych bardzo autorsko coverów, może nie był idealny, ale miał w sobie ogrom uroku. "Półmrok", czyli następca będący już pozycją w pełni autorską, udowadnia, że artystkom brakuje jeszcze wyklarowanego pomysłu, w jaką stronę powinny pójść ze swoją twórczością.
Tulia na okładce płyty "Półmrok" /

Tulia zawojowała internet, ale z Eurowizją się nie udało - zabrakło zaledwie dwóch punktów, ale jak mówią liczne źródła, powodem niedostania się do finału mogła być pomyłka w podaniu głosów przez jeden z krajów. Osobiście stawiałbym również na wybór repertuaru. O ile debiutancka pozycja wokalistek miała liczne przebłyski, tak autorskie "Pali się" prezentowało się na tle ich twórczości - które przecież zasłynęły z coverów muzyki popularnej - zaskakująco przezroczyście.

Cóż, wypuszczony trzy lata po debiucie "Półmrok" udowadnia, że kibicowanie artystkom w ich w pełni autorskiej twórczości faktycznie ma sens. Niestety, pokazuje również, że póki co trzymanie kciuków powinno się odnosić przede wszystkim do wspierania ich w poszukiwaniu własnej drogi.

Reklama

Tę dostrzegam w enigmatycznej "Rzece". Doskonale spaja ona w sobie quasi-folkowe, mroźne klimaty z debiutu, słyszalne w świetnej sekcji smyczkowej, z nienachalnymi, rockowymi inklinacjami, które wychodzą na wierzch w gitarach wybijających akordy. Do tego wszystkiego dołożono elektronikę z synthwave'ową nutką, którą łatwo dostrzec można w wijących się w tle arpeggiach oraz mocno skompresowanym brzmieniu bębnów.

W podobne eklektyczne nuty potrafi uderzać "Noc", jak i w dopełnionej subtelnie elektroniką, niemal ambientowej "Samotności". W przypadku pozostałych piosenek na płycie brakuje zdecydowania i charakteru. Ba, dochodzi do sytuacji, gdy miejscami mam wrażenie, że uskuteczniany przez wokalistki biały śpiew ewidentnie im ciąży.

Etykietki to bowiem jedno, ale połączenie ekspresji wokalnej z muzyką w hardrockowym "Narkotyku" jest niczym smakowanie barszczu czerwonego zagryzanego czekoladą mleczną - i jedno, i drugie osobno zajada się ze smakiem, ale ich łączenie może być nieprzyjemne.  

Najczęściej Tulia to zespół uskuteczniający muzykę radiową, który odróżnia się od innych grup wyłącznie tym, że stosuje śpiew tradycyjny. Tytułowy "Półmrok" to przecież prosta piosenka oparta na słodkiej jak wschód słońca gitarze akustycznej, a cała jej moc wynika z refrenu przylepiającego się błyskawicznie do głowy.

Podobnie jest z rozpoczynającym album "Marcowym", który intryguje klimatyczną partią graną na hangu (jeden z najbardziej magicznych instrumentów na świecie), ale ta zostaje z czasem zastąpiona podróżującą w tle partią gitary elektrycznej wybuchającymi w końcu w pop-rockowym refrenie. Anachroniczna, generyczna solówka gitarowa w "Przepięknie" przekonuje boleśnie o tym, w którą stronę poszedł repertuar zespołu.

W dalszym ciągu ogromnie mnie boli, jak słabo wokalistki wykorzystują plastyczność, jaką dają im trzy głosy. Żadnych kanonów, polifonii, nic. I jasne, można tu mówić o tym, że w tradycyjnej pieśni wielogłosy występowały w niewielu rejonach Polski. Tylko nie do końca rozumiem, skąd wynikają te samoograniczenia, skoro koniec końców "Półmrok" to album, który z tradycją nie ma zbyt wielu punktów wspólnych.

Co więcej, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdzieś zatraciła się magia Tulii. Najmocniejszą stroną debiutu były właśnie te przetworzone do granic niepoznawalności kompozycje, miejscami wręcz wchodzące w jazzujący art rock w stylu późnych płyt Kate Bush czy Davida Sylviana. Na "Półmroku" zniknęła przestrzenność, przepadł minimalizm, a w cień usunęła się chłodna atmosfera. Do tego jeszcze bardziej ograniczono wpływy folkowe czy występowanie nieoczywistego instrumentarium, które stanowiło przyjemny dla ucha smaczek. 

Nie oczekuję, że na drugiej płycie grupa pod dowództwem Tulii Biczak powinna kopiować to, co robiła wcześniej. Ale nie ukrywam, można było mieć oczekiwania. Osobiście wolałbym, aby na swoim trzecim krążku zespół poszedł w to nieoczywiste łączenie stylistyk, jakie następuje w "Rzece" czy "Nocy". Brzmi to jak precyzyjne cyzelowanie, a nie błądzenie, które ostatecznie nie zdaje się niczym więcej niż próbą łapania kilku srok za ogon. Mam nadzieję, że wyciągną odpowiednie wnioski, bo niezmiennie jest to zespół z dużym potencjałem.

Tulia "Półmrok", Universal Music Polska

5/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tulia | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy