Reklama

Takiego Budzyńskiego nie znacie

Tomasz Budzyński "Osobliwości", Isound

Tomasz Budzyński należy do pokolenia muzyków, którzy na wiele lat ustanowili hierarchię wpływów w polskim rocku. Koszulki i wszelkie gadżety z logiem zespołu Armia wciąż należą do czołówki konfekcji noszonej przez krajowych fanów muzyki alternatywnej.

Rówieśnicy Budzyńskiego najczęściej odcinają jednak kupony od dawnych sukcesów artystycznych. W tym samym czasie "Budzy", jako jeden z nielicznych, zachowuje pełną czujność. W rodzaj pozytywnej konsternacji wprowadziła mnie jego płyta wydana kilka lat temu z zespołem Trupia Czaszka zawierająca teksty XVII-wiecznego jezuity księdza Józefa Baki, zaśpiewane do mrocznych punkowych czadów. Wydana dwa lata temu płyta Armii "Freak" tym bardziej nie rozczarowywała, pokazując jazz-corowe, bardzo odważne oblicze zespołu.

Reklama

"Osobliwości", trzecia solowa płyta Budzyńskiego, to album stonowany, ale bardzo spójny z dotychczasową twórczością czołowego metafizyka polskiego rocka.

Płytę otwiera odgłos... brzęczenia much. Śmierć, rozkład, przemijanie po raz kolejny są głównym obiektem fascynacji Budzyńskiego. Rozważania muzyka o kwestiach ostatecznych, samotności czy trudach życia w wierności poparte są mrocznymi, minimalistycznymi kompozycjami. Najbliżej im chyba do legend wytwórni 4AD - Scotta Walkera i Dead Can Dance. Budzyński chętnie zahacza też o dub i taneczny industrial (Skiny Puppy, Killing Joke). Wiele utworów na "Osobliwościach" zawiera ścieżki perkusjonaliów i głębokiego, nisko osadzonego basu.

Kapitalnie wpasowano w nową muzykę "Budzego" instrumenty dęte. Utwór, który na "Osobliwościach" zostawia największe wrażenie nosi tytuł "Człowiek nie jest sam". Tej złowrogiej ekspresji nie powstydziliby się ani Diamanda Galas ani Scott Walker. Zresztą na całej długości krążka wokal Budzyńskiego w cichszej, minimalistycznej oprawie sprawia doskonałe wrażenie.

Czuć w atmosferze "Osobliwości" zainteresowanie innymi sztukami - malarstwem, literaturą czy teatrem (do którego Budzyński komponował zresztą muzykę). Nawet okładka, przedstawiająca obraz namalowany przez samego Budzyńskiego (zatytułowany w hołdzie dzielnicy Poznania "Górne Miasto III") ma coś z grozy malarstwa ekspresjonistycznego.

W tekstach słychać też inspiracje dwudziestowieczną awangardą literacką. Były one zresztą obecne już w latach 80., w czasach pierwszego, punkowego wcielenia zespołu Siekiera (dla którego teksty pisał wprawdzie Tomasz Adamski, ale jak sam Budzyński przyznaje - w pełni się z nimi identyfikował). Mroczny klimat większości tekstów i koślawe groteskowe, ale w jakimś sensie trafne, rymy mogą kojarzyć się z twórczością futurystów, z kolei egzystencjalne rozważania odsyłają do ponurego klimatu prozy Franza Kafki czy surrealizmu Brunona Schulza. Do kultury międzywojnia nawiązuje też krótki wsamplowany fragment zapomnianego tanga z trzaskającej winylowej płyty. Ta różnorodność jest właśnie największą siłą płyty. 12 zgromadzonych na niej piosenek tworzy w pełni przekonujący i wciągający mikrokosmos.

8/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Budzyński | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy