Reklama

Sepultura "Quadra": Gra według określonych zasad [RECENZJA]

"Quadra, poza wieloma innymi znaczeniami, to portugalskie słowo określające 'boisko sportowe', które z definicji ograniczone jest to pewnego obszaru, z wyznaczonymi granicami, gdzie gra toczy się według określonych zasad. Wszyscy pochodzimy z różnych Quadras. Krajów, narodów z granicami i tradycjami; kultur, religii, praw, edukacji i ustanowionych zasad, gdzie toczy się życie" - tłumaczy tytuł nowej płyty Sepultury jej gitarzysta Andreas Kisser. Jak najsłynniejsza brazylijska grupa metalowa gra na muzycznym boisku?

"Quadra, poza wieloma innymi znaczeniami, to portugalskie słowo określające 'boisko sportowe', które z definicji ograniczone jest to pewnego obszaru, z wyznaczonymi granicami, gdzie gra toczy się według określonych zasad. Wszyscy pochodzimy z różnych Quadras. Krajów, narodów z granicami i tradycjami; kultur, religii, praw, edukacji i ustanowionych zasad, gdzie toczy się życie" - tłumaczy tytuł nowej płyty Sepultury jej gitarzysta Andreas Kisser. Jak najsłynniejsza brazylijska grupa metalowa gra na muzycznym boisku?
Okładka płyty "Quadra" grupy Sepultura /

Wiecie, że Derrick Green niedługo będzie wokalistą Sepultury o dwukrotnie dłuższym stażu niż Max Cavalera? Pewnie trudno w to uwierzyć, bowiem dla wielu dyskografia brazylijskiej grupy kończy się na krążku "Roots" - ostatnim z udziałem pierwszego wokalisty zespołu i tym, który wyznaczył drogę dla późniejszych dokonań Maxa, sygnowanych szyldem Soulfly.

Wielu więc odwróciło się od Sepultury, bo i ta bez jednego z braci Cavalera - później bez obu - radziła sobie... no, uznajmy, że bardzo nierówno. I nie ukrywam: należałem do jednych z tych osób. Wszystko jednak zmieniła "Quadra", dzięki której muszę solidnie bić się w pierś i chłostać po plecach. Bo to zwyczajnie jedna z najciekawszych pozycji metalowych ostatnich miesięcy.

Reklama

Oczywiście Sepultura nie odkryła koła na nowo, często i gęsto nawiązując do swojej przeszłości. Ciekawym zabiegiem jest wyraźny podział "Quadry" na trzy części. Chociaż przy tym podniosłym, sakralnym początku "Isolation" można było się spodziewać się death metalu, tak po chwili okazuje się, że pierwszym minutom płyty najbliższej do thrashowych klimatów z "Arise" i "Beneath the Remains". Mamy tu mordercze tempa wyznaczane przez niemal mechanicznie grane bębny, nisko strojone gitary i zdzieranie gardła przez Greena. Przede wszystkim zaś brak szansy na oddech, chyba że za takowe uznamy solówki gitarowe. W tym brutalnym fetyszyzmie tkwi metoda.

Wraz z "Capital Enslavement" muzycy zwracają się ku groove metalowi, który w czasach "Chaos A.D." i "Roots" zapewnił im międzynarodową sławę. Stąd też tempo nieco zwalnia, pojawia się coraz więcej elementów etnicznych - w tym tradycyjnych zaśpiewów brazylijskiej ludności oraz instrumentów lokalsów. Wokal Greena natomiast coraz bardziej ucieka od rytmicznego wykrzykiwania wersów na rzecz budowania dialogu z warstwą instrumentalną - ba, refren "Raging Void" wręcz zaskakuje swoją melodyjnością.

Jeżeli jednak chodzi o melodie, naprawdę ciekawie pod tym względem robi się dopiero w części trzeciej, zwiastowanej co prawda przez początek pojawiającego się w połowie albumu "Guardians of Earth", ale wchodzącej w pełnej fazie dopiero przy okazji dwóch ostatnich utworów. Muzykom tam bowiem dużo bliżej do... metalu progresywnego. Nie jest to co prawda wirtuozeria oraz efekciarstwo pokroju Dream Theater, ale muzycy chętnie wchodzą tu w te same, nieco znoszone buty z patosu.

Wychodzi im to z różnym skutkiem, wszak "Agony of Defeat" naprawdę działa w momencie czystego śpiewu, ale już przejście na "darcie mordy" w momencie, gdy kontrastowane jest z podniosłymi chórkami wypada nieco kuriozalnie. Lepiej całościowo prezentuje się tu nad wyraz spokojne "Fear, Pain, Chaos, Suffering" z gościnnym udziałem Emmily Baretto z Far From Alaska. Jej czysty wokal doskonale współdziała z nisko growlującym Greenem, tworząc absolutnie niezapomniane połączenie - szczególnie wtedy, gdy w wyciszeniu na koniec w niepokojącym dwugłosie powtarzają słowa z tytułu.

Uznałbym jednak, że progmetalowe momenty to zaledwie ciekawostka, nie zaś główne danie. Tym są natomiast proste, staroszkolne riffy, które z agresywnymi bębnami kopią po nerkach, jak w instrumentalnym "The Pentagram". Derreck Green z kolei wydaje się jeszcze lepszym warsztatowo wokalistą niż dotychczas. Co więcej, po latach poszukiwań swojej tożsamości z lepszym lub gorszym skutkiem ma się wrażenie, że muzycy z Sepultury w końcu wiedzą, co jest ich największą siłą. Jeżeli więc należycie do osób, które nie uznają Sepultury po odejściu Maxa Cavalery, najwyższy czas, abyście zmienili podejście. Wiele tracicie.

Sepultura, "Quadra", Mystic Production

8/10

PS Sepultura będzie jedną z gwiazd drugiego dnia Mystic Festival w Krakowie (Park Lotników Polskich, 10-11 czerwca).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sepultura | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy