Reklama

Relaks na bogato

Wiz Khalifa "Taylor Allderdice", www.datpiff.com

Po premierze najnowszego mixtape'u amerykańskiego rapera Wiza Khalify, serwer na którym go umieszczono zapchał się na kilka godzin. Czy to znaczy, że "Taylor Allderdice" spełnia oczekiwania i nadrabia zawód wywołany ostatnim studyjnym albumem artysty, który już w lipcu zagra na Open'erze?

Wiz Khalifa. Muzyczny fenomen, wobec którego chyba mało kto potrafi pozostać obojętnym. Dla jednych następca Snoop Dogga, wielka osobowość i człowiek wprowadzający nową jakość do wyluzowanego, "upalonego" rapu. Dla innych monotematyczny chudzielec, śmieszący swoim image i popowymi ciągotami. Liczby bezwzględnie mówią jednak za nim - Złote "Rolling Papers", potrójnie Platynowy singel "Black & Yellow" (z klipem mającym 120 milionów odsłon). Także najnowszy materiał budził ogromne emocje - największa amerykańska strona z legalnymi darmowymi albumami padła na dobre parę godzin w okolicach premiery a zaraz potem jej liczniki wskazywały 1,5 mln odsłon i 250 tysięcy ściągnięć (teraz to odpowiednio prawie 3,9 mln i ok. 1,3 mln). O co to całe zamieszanie?

Reklama

Materiał raczej nie przysporzy Wizowi wielu nowych fanów, ale powinien w pełni zaspokoić dotychczasowych. Można nazwać go miksem "Kush & Orange Juice" z małą domieszką "Cabin Fever" - czyli porcją leniwych, upalonych brzmień, idealnych na wiosenno-wakacyjny chillout i przyprawionych lekką dawką mocniejszej syntetyki. Nie ma co spodziewać się filozoficznych treści, głębokich społecznych przemyśleń czy odkrywczej tematyki. Droga do sukcesu, miłość do życia, sączenie pozytywnej energii wbrew wszystkiemu, palenie, imprezy, kobiety, bogactwo - w tym pokrótce zamyka się spektrum tematów poruszanych przez Khalifę. Jednak przecież nie każda muzyka musi edukować czy roztrząsać poważne kwestie - a wytworzenie odpowiedniego klimatu pozwalającego oderwać się od stresów to coś, co Wiz potrafi świetnie.

Choć idealnie też tu nie jest. Obok paru prawdziwych bomb dostajemy sporo przyjemnych, ale zlewających się w jedno numerów. Nie ma co szukać choć połowy takich perełek jak na wspomnianym "Kush & Orange Juice", choć otwierające album "Amber Ice" czy "The Cruise" to esencja tego, za co świat pokochał 25-latka. Również rapowo Wiz balansuje między stylistyczną ekwilibrystyką, którą potrafi porwać a leniwym nawijaniem z przerwami, które nie każdemu podejdzie. Jak więc można ocenić całość? Jest naprawdę dobrze a apetyt na "O.N.I.F.C.", czyli nadchodzący czwarty studyjny album Khalify został odpowiednio podsycony. To jeszcze nie maksimum możliwości dumy Pittsburgha, ale coś co możecie spokojnie puścić na pętli przez x godzin, nie bojąc się o to, że was zmęczy.

7/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bogaty | Relaksy | Wiz Khalifa | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy