Reklama

Recenzja ​The National "Sleep Well Beast": Po staremu, a jednak na nowo

Od czasu "Cardinal Song", "Slipping Husband" czy innych kawałków z "Sad Songs for Dirty Lovers", albumu, który wskazałabym jako przełomowy w karierze zespołu, zmieniło się coś w sposobie opowiadania o uczuciach przez The National.

Od czasu "Cardinal Song", "Slipping Husband" czy innych kawałków z "Sad Songs for Dirty Lovers", albumu, który wskazałabym jako przełomowy w karierze zespołu, zmieniło się coś w sposobie opowiadania o uczuciach przez The National.
"Sleep Well Beast" wchłonęło wiele świeżych inspiracji, wplatając je bardzo naturalnie do trzonu muzyki The National /

Teraz w ich opowieściach jest jakby więcej świadomości, zrozumienia, pogodzenia się z pewnymi kwestiami. Czas daje lekcje i doświadczenie, nie tylko w kwestii muzycznego warsztatu. Ten zaś rozwijał się przez kolejne cykle produkcji albumów, by na "Sleep Well Beast" wystawić bardzo mocny skład wielowarstwowych kompozycji, niepozbawionych hałasów i zgrzytów, a także, jak to zwykle w przypadku tej grupy bywa, elegancji i ślicznych melodii.

Charakterystyczny baryton Matta Berningera, od początku skazał zespół na kojarzenie ze smutnymi, pozornie jednostajnymi kompozycjami. Panowie nie walczyli z tym nigdy, pisząc często właśnie takie piosenki. Na podobnym patencie działają już od kilku ładnych lat, ich siódmy album rozwija tę myśl i ich styl w taki sposób, że ostatnią rzeczą, jaką można byłoby zarzucić "Sleep Well Beast" , jest odcinanie kuponów od tego, co zespół osiągnął do tej pory. To świetny, całkiem nowy materiał, zastanawiam się nawet, czy nie najlepszy spośród nagranych do tej pory przez ekipę z Ohio.

Reklama

W kilku momentach zespół pobawił się tempem i dynamiką, chociażby w "The System Only Dreams in Total Darkness". Do zabawy posłużyły też instrumenty elektroniczne i triki produkcyjne. W tle "I’ll Still Destroy You" pobrzmiewa lekki beat, w "Walk It back" linia syntezatorowa, zaś tytułowe "Sleep Weel Beast" całe zbudowane jest na onirycznym podkładzie. Berninger brzmi tu jak Mark Sandman, ja zaś zastanawiam się, jak brzmiałaby muzyka The National, gdyby dodano do niej więcej podobnych, trip-hopowych tropów.

Dywagacje na bok, już dawno nowość od The National nie pobudziła wyobraźni tak bardzo, dawno muzycy nie zostawili tylu śladów i ścieżek do interpretacji. W międzyczasie panowie mieli wiele okazji do spojrzenia na projekt z dystansu i przewietrzenia swoich kreatywnych zasobów - Berninger wydał płytę z projektem EL VY, Bryce Dessner współpracował z Johnny’m Greenwoodem czy Ryuichim Sakamoto, jego brat Aaron od lat jest uznanym producentem. "Sleep Well Beast" wchłonęło wiele świeżych inspiracji, wplatając je bardzo naturalnie do trzonu muzyki The National, nakręcając tę maszynę na nowo.

The National "Sleep Well Beast", Sonic Records

9/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: the national
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy