Reklama

Recenzja Tabb & Sound'n'Grace "Atom": Pozytywna nijakość

Według informacji prasowej "Atom" to "płyta dla ludzi pozytywnych od ludzi pozytywnych". Po takiej dawce muzycznej miałkości zdecydowanie łatwiej jednak popaść w depresję.

Według informacji prasowej "Atom" to "płyta dla ludzi pozytywnych od ludzi pozytywnych". Po takiej dawce muzycznej miałkości zdecydowanie łatwiej jednak popaść w depresję.
Sound'n'Grace powinni zmienić producenta i autora tekstów /

Śpiewka jest ta sama, co w przypadku wydanego w tamtym roku "Z całych sił" Grzegorza Hyżego. Znany producent muzyczny bierze równie znanego uczestnika talent-show i nagrywa z nim płytę. Tak więc mimo liczności autorów "Atomu", spokojnie można stwierdzić, że zasadniczo głównych bohaterów mamy dwóch.

Na pierwszy plan wybija się oczywiście Sound'n'Grace - grupa, obwołana przez jurorów "Mam talent" mianem najlepszego chóru muzycznego w Polsce. Choć może wydawać się to sporą przesadą, to warsztatowo nie można im wiele zarzucić. Najciekawiej robi się jednak dopiero wtedy, kiedy partie wokalne ograniczane są wyłącznie do poszczególnych członków grupy. Gdy w "Możesz wszystko" męska i żeńska partia solowa łączą się w zaskakujący delikatnością dwugłos, po jego rozbiciu w chór czuć mocny niedosyt. "Na pewno" buduje wrażenie, że grupowy śpiew sprawdza się znacznie lepiej, służąc wyłącznie podbijaniu solisty.Nawet singlowy "Dach" po mocnych wokalnie zwrotkach uderza dość przeciętnym, zaśpiewanym wspólnie refrenem, któremu nie pomagają nawet kończące go zaśpiewy, przywołujące skojarzenia z 30 Seconds to Mars. I to zdradza pewną słabość Sound'n'Grace: to zespół na tyle przepełniony indywidualnościami, że zgromadzone we wspólnotę tracą mocno na sile i wyrazistości. Co nie zmienia faktu, że grupa jest najjaśniejszym elementem albumu.

Reklama

Drugim bohaterem płyty jest Tabb - naczelny kompozytor "Atomu". Naprawdę szkoda, że po odbiciu od hip popu w stronę ugruntowanych w rapowej klasyce, mocnych produkcji, producent poświęcił się muzyce popularnej, wychodząc z założenia, że skoro tworzy radiowe hity, to musi być płasko i niezbyt kreatywnie. Nie inaczej jest na "Atomie". Owszem, "Kosmos" oparty jest na odświeżającym elektronicznym motywie, funkowej gitarze i w końcu dobrze brzmiącej perkusji, ale by do tego dotrzeć trzeba przejść przez dziewięć napchanych patetyzmem, kompletnie pozbawionych własnej tożsamości utworów. Fatalnego wrażenia po położonym przez okropne dęciaki "Każdym dniu" nie ratuje nawet nieźle dynamizujący całość bas. Z kolei irytująca "Ballada" ze swoim tekstem najlepiej sprawdziłaby się w roli piosenki do kolejnego filmu animowanego Walta Disneya. 

Bo co z tego, że wokal działa, skoro nie tylko samym kompozycjom, ale i warstwie lirycznej daleko do miana dobrych? Takiej ilości frazesów, zgromadzonej na jednej płycie dawno nie było. Szczytem jest "Możesz wszystko", które powinno stać się oficjalnym hymnem akwizytorów, chociaż trzeba przyznać, że "Na pewno" bardzo stara się mu dorównać. Wersom często zdarza się popadać w niezamierzoną śmieszność, szczególnie, gdy po szeregu banałów próbują wejść w rejony poetyckie. Wystarczą cytaty: "Jak zegarki synchronizuj DNA/Bo za chwilę wchodzisz w nowy życia cykl", "Los zaprosił cię do gry podrabianą talią kart", "Iluzja dobrych serc/Cierpliwej armii twardy miecz skruszy mur". Czego się jednak można spodziewać, skoro autorka tekstów na "Atomie" odpowiada również za takie liryczne potwory jak "Zbudziłam się" Ali Janosz (przywoływana setki razy piosenka o jajecznicy) czy "4 lata" Iwony Węgrowskiej?

Ostatecznie "Atom" wydaje się potwierdzać ważną diagnozę na temat polskiej muzyki popularnej: mamy dużo dobrych wokalistów, ale brakuje im dobrego repertuaru. Wobec tego pragnę wystosować apel do Sound'n'Grace: proszę, zmieńcie producenta, zmieńcie autora tekstów, bo stać was na zdecydowanie więcej.

Tabb & Sound'n'Grace "Atom", Gorgo Music

3/10

Zobacz teledysk "Dach":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tabb | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy