Reklama

Recenzja Ścianka "Niezwyciężony": Wciąż niezwyciężeni

Ścianka nigdy nie była grupą rozpieszczającą odbiorców ilością wydawanego materiału. Na szczęście zawsze nadrabiała jakością, łechcąc gusta krytyków i słuchaczy. Nie inaczej jest przy okazji "Niezwyciężonego".

Ścianka nigdy nie była grupą rozpieszczającą odbiorców ilością wydawanego materiału. Na szczęście zawsze nadrabiała jakością, łechcąc gusta krytyków i słuchaczy. Nie inaczej jest przy okazji "Niezwyciężonego".
Tylko czy przypadkiem Ścianka nie jest zespołem, po którym należy spodziewać się absolutnie wszystkiego? /

Lider Ścianki, Maciej Cieślak, długo kazał nam czekać na nowy album swojego zespołu. Wraz z premierą utworu "Shifting The Night for Tomorrow" w 2011 wydawało się, że trwający od 2006 roku impas zostanie w końcu zażegnany. Gdy jednak od premiery singla minęły ponad dwa lata, longplaya dalej nie było widać na horyzoncie. Grupa przyjęła wtedy za to propozycję nagrania muzyki do audiobooka na podstawie powieści Stanisława Lema "Niezwyciężony". Aż dwa lata sopocki zespół kazał czekać słuchaczom, aby wydać utwory niezależnie od słuchowiska, pełniący jednocześnie funkcję najnowszego "pełnograja" grupy.

Reklama

Kto spodziewał się kontynuacji noise-rockowej formuły z "Shifting The Night for Tomorrow" powinien zostać nazwany szaleńcem. Forma słuchowiska nakazywała schować się zespołowi za głosami aktorów, a w takim przypadku najlepszą drogą okazało się wybranie ambientowego brzmienia z elementami post-rocka i space-rocka. Jeżeli więc w "Niezwyciężonym" dopatrywać się kontynuacji poprzednich dokonań to pierwszym skojarzeniem będą zapewne "Dni wiatru". Utwory znajdziemy zaledwie dwa - są one jednak wystarczająco długie, aby po przesłuchaniu całości nie odczuwać sporego niedosytu.

Podział sprawdza się zaskakująco dobrze. "Słuchaj tego podczas letnich nocy" to narastające i uciszające się nieustannie, gitarowe lub elektroniczne plamy dźwięku, które szczególnie zaskakiwać mogą swoim ciepłem. "Pustynna planeta" to początkowo zimna, nieco schizofreniczna kompozycja, która nabiera cieplejszych barw wraz z wejściem dynamicznej partii gitary basowej. Z biegiem czasu jednak wychodzą różnego rodzaju szczegóły w postaci niby przypadkowych hałasów, szalejących w tle sprężeń, zbliżające Ściankę do dokonań muzyki konkretnej czy space-rockowych zespołów pokroju The Cosmic Jokers.

Owszem, kompozycje mogą się wydawać niespieszne, leniwe i pozbawione wyrazistego pierwszego planu. Ale trzeba też pamiętać o konwencji - w audiobooku muzyka ma uwypuklać zdarzenia, dopełniać narrację, co Ścianka czyniła doskonale. Czy znaczy to, że "Niezwyciężony" odseparowany od swojego pierwotnego źródła jest krążkiem niekompletnym? Skądże! To nagrana z najwyższą klasą pozycja ambientowa z gatunku tych, które rysują przed oczami obrazy. Nawet nie znając dzieła Lema można doskonale domyślić się, jaki klimat panuje w powieści.

Oczywiście fani bardziej rockowego oblicza grupy mogą narzekać na brak mocnych fragmentów lub jakichkolwiek wstawek wokalnych. Tylko czy przypadkiem Ścianka nie jest zespołem, po którym należy spodziewać się absolutnie wszystkiego? Swoim najnowszym krążkiem grupa Macieja Cieślaka pokazuje, że w kategorii "polska muzyka alternatywna" są wciąż niezwyciężeni.

Ścianka "Niezwyciężony", My shit in your coffee

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ścianka | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy