Reklama

Recenzja Małe Miasta "Plecy Pomników": Chcesz być "Dr House", a jesteś "Plebania"

Płynące z wielu stron (booklet otulający najnowszą płytę, posty na social mediach czy komunikaty prasowe zespołu) zapewnienia o tym, że ostatni rok zmienił wiele w życiu panów Mateuszów, kazały czekać na całkiem nowe Małe Miasta.

Płynące z wielu stron (booklet otulający najnowszą płytę, posty na social mediach czy komunikaty prasowe zespołu) zapewnienia o tym, że ostatni rok zmienił wiele w życiu panów Mateuszów, kazały czekać na całkiem nowe Małe Miasta.
Małe Miasta wydały drugi album /

Nawiązując do tytułu drugiej piosenki z nowej płyty, muzycy nie mają czego żałować. No, może oprócz kilku kawałków z dwóch poprzedzających albumów. Bo "Plecy Pomników" są w całości dobre, nie trzeba tu niczego dodawać, odejmować, ani żałować.

Narracyjnie "Plecy Pomników" to kontynuacja opowieści rozpoczętej na debiutanckich "Małych Miastach" - tym razem bohaterowie są już bardzo daleko rodzinnych małych miast, zmieniają miejsca zamieszkania, zmieniają się miłości, przyjaciele, z tyłu coś ginie, z przodu pojawia się nowe i nieznane. A wszystko w ciągu jednego roku, przepełnionego zmianami i pracą nad muzyką z innymi twórcami. Drogi Mateuszy rozeszły się na chwilę, by zejść się ponownie i w warunkach domowych upichcić ten smaczny album. Efekt? Wyśmienity.

Reklama

Małe Miasta jak zwykle starają się przekuwać swoje wady w coś pożytecznego, wykorzystując nieczyste wokale tam, gdzie ma być brudno, niedokładną dykcję tam, gdzie mają zabrzmieć ziomalsko. Ale to tylko jedna strona; druga to na przykład "Już wiem, że jutro będę żałował", gdzie wokal Holaka brzmi wyjątkowo dobrze, miękko i soulowo. Dźwięki dobiegające z "Pleców Pomników" są świeże, Jordah postarał się o dobre bity, a do tego doszły ozdobniki w stylu cudownego basu w kawałku "Piekło".

Brzmienie już nie jest tak eksperymentujące, jak na debiucie i jego następcy. A to bardzo dobrze, bo nic na siłę. "Tylko wiesz, status to nie kwestia gadania / Chcesz być 'Dr House', a jesteś 'Plebania'" - rapuje Jordah w kawałku "Seriale". No właśnie, w końcu mam wrażenie, że Małe Miasta nie silą się na niepotrzebną oryginalność, na niesztampowe brzmienie, dzięki czemu wypadają o wiele naturalniej i szczerzej niż do tej pory.

Sporo tu oczywiście nawiązań do życia w mieście, ale bez tej zblazowanej maniery w stylu Taco Hemingwaya - tu jest bardziej swojsko, zwyczajnie, słuchacz wie, że ma do czynienia z normalsami. Jest aktualnie, jest o tym, czym zajmują się ludzie nie tylko naszego pokolenia, czyli na przykład masowym pochłanianiem serialami. Autorzy również tak jak wielu z nas od czasu do czasu (hehe) chorują na prokrastynację. I jak reszta rówieśników, próbują zadomowić się we współczesnym świecie, gdzieś pomiędzy wirtualnymi społecznościami i tym, co czeka za drzwiami mieszkania.

I kolejna sprawa, tak bardzo obecna w narracjach autorów niemal każdego gatunku, od hip-hopu do rocka — tęsknota za gówniarskimi czasami, za podwórkiem, dłubaniem słonecznika, starą Nokią, pierwszą konsolą do gier - o tym mowa w "Chcę to opowiedzieć ci"; temat już wyświechtany, ale wielu pewnie nadal rusza. Co dowodzi tezie, że z Małych Miast, oprócz utalentowanych muzyków, tekściarzy i producentów, całkiem nieźli obserwatorzy.

Małe Miasta "Plecy Pomników", Alkopoligamia

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Małe Miasta | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy