Reklama

Recenzja Kapela ze Wsi Warszawa "Re:akcja Mazowiecka": Sztuka dawnego grania

Jak najlepiej uczcić dwudziestolecie istnienia zespołu? Spotkać się ze swoimi mistrzami i nagrać płytę.

Jak najlepiej uczcić dwudziestolecie istnienia zespołu? Spotkać się ze swoimi mistrzami i nagrać płytę.
Okładka płyty "Re:akcja Mazowiecka" Kapeli ze Wsi Warszawa /

Jeden z najlepszych polskich muzycznych towarów eksportowych, przynajmniej z kręgów tych kulturowych obszarów, które nie są do końca znane w pozostałych częściach świata, atakuje ze zdwojoną siłą. Trochę inaczej niż ostatnio, ale ciągle z tym samym mianownikiem. Polskie wartości mają wylewać się strumieniami. Mają przynosić nie tylko radość, ale również przypominać o naszych korzeniach.

Ponoć Lester Bowie, jedna z najważniejszych postaci w historii jazzu, powiedział kiedyś, że "istotą jazzu nie jest to, co się gra, ale jak się gra". Z Kapelą ze Wsi Warszawa jest zupełnie na odwrót. Ich muzyka to rodzima kultura z przestrzeni kilku wieków zawarta w pigułce, którą bardzo łatwo można sobie zaaplikować i nie powoduje żadnych skutków ubocznych. W przypadku takiej muzyki jest to zadanie praktycznie niewykonalne. A jednak.

Reklama

Według jednej z anegdot, śpiewaczka Maria Bienias powitała członków zespołu słowami "trochę latek na was czekałam". Gdy w końcu już się doczekała, pomogła stworzyć najlepszą i najciekawszą płytę zespołu od kilku lat. Chyba nie można sobie zrobić lepszego prezentu na dwudziestolecie działalności, prawda? Tym bardziej, że ozdobione jej ładnym specyficznym śpiewem "Plunsy" i "Usypianka" to definicja brzmienia całej "Re:akcji Mazowieckiej", płyty osadzonej pośród mazowieckich muzykantów, wiejskich chat i dawnych zabaw. Co ciekawe, to w opozycji do nich stoją utwory wykonane przez wokalistki zespołu, m.in. "Do Ameryki", będące skuteczną pokoleniową kontrą. Łącząc to wszystko w całość, razem z artystami odkrywamy ludową tradycję. Zapomnianą i przez lata niesłusznie spychaną za margines.

Tutaj nie ma wielkich fajerwerków produkcyjnych, chociaż imponuje pod tym względem "Wodny Blues", a także dobrze wyeksponowane instrumenty dęte i płynne przejścia pomiędzy niektórymi utworami, jak w przypadku "Do Ameryki" i następującej po niej "Ciętej Polce Okrętówce". Eklektyzm też nie jest tak porywający, jak jeszcze kilka lat temu, mimo że trafiają się perełki pokroju "Zachodź słonko", "Ragi Mazowieckiej", czy przynoszącej odrobiny orientu "Staroziny".

Wielu podejmowało też próby zmierzenia się z naszym folklorem, ale niewielu wyszło z tego obronną ręką. Zadanie trudne, ciężkie, wręcz niewykonalne. Wydawać by się mogło, że tak samo, jak umiejętne wykorzystywanie zapomnianych instrumentów. Jednak są i tacy, którzy nie tylko to pokazali, że się da, ale również przy pomocy kilku zaproszonych postaci fantastycznie prezentują nasze dziedzictwo. Dlatego wielkie brawa dla Kapeli należą się za współpracę w nagraniach m.in. ze Stefanem Nowaczkiem, Marianną Rokicką oraz Zdzisławem Kwapińskim.

Muzyka Kapeli ze Wsi Warszawa kreuje obrazy. Obrazy mazowieckich wiosennych pól i łąk. Spotkanie różnych pokoleń muzyków, których głównym zadaniem jest przypomnienie nie tylko lokalnej kultury, z której trzeba być dumnym, ale również zapomnianych postaci, które przez lata podtrzymywały ją przy życiu. Dokładnie tak samo, jak obecnie czyni stołeczny zespół.

Kapela ze Wsi Warszawa "Re:akcja Mazowiecka", Karrot Kommando

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kapela Ze Wsi Warszawa | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy