Reklama

Recenzja Julia Marcell "Proxy": Pop na lepsze czasy

Wszystkich fanów Julii Marcell, którzy obawiali się, że "Sentiments" to szczyt możliwości artystki, muszę uspokoić. "Proxy" udowadnia bowiem, że piosenkarka nie spoczęła na laurach, ale z niesłychaną lekkością przebiła swoją dotychczasową twórczość.

Wszystkich fanów Julii Marcell, którzy obawiali się, że "Sentiments" to szczyt możliwości artystki, muszę uspokoić. "Proxy" udowadnia bowiem, że piosenkarka nie spoczęła na laurach, ale z niesłychaną lekkością przebiła swoją dotychczasową twórczość.
Julia Marcell na okładce płyty "Proxy" /

Julia Marcell to jedna z głównych postaci kojarzonych z polskim alt-popem. Przy okazji swojej czwartej płyty, "Proxy", wokalistka zdecydowała się na ruch, na który to odwagi wciąż brakuje wielu koleżankom i kolegom po fachu: nagranie całego krążka w języku polskim. Polacy nie gęsi, ale jednak dźwięczność naszego ojczystego języka nieco ustępuje angielskiemu. A tu proszę: Julia Marcell udowadnia, że można śpiewać po polsku z cudowną wręcz swobodą.

Warsztatowo bez zastrzeżeń. Owszem, wokalistka miejscami przywołuje skojarzenia z Kasią Nosowską z okolic jej pierwszego albumu solowego, co rzuca się najbardziej w uszy w "Więcej niż Google". Na szczęście własny pierwiastek jest na tyle zauważalny, by słuchacz mógł włożyć między bajki oskarżenia o kopiowanie.

Reklama

Tym milej, że Julia Marcell ma co śpiewać, bo teksty angażują odbiorcę od samego początku. Rozpoczynający album "Tarantino" miło łechta słuchacza intertekstualnością w refrenie ("Dmuchawce, latawce, wiatr/Pode mną z Ikei świat/Szyby niebieskie od telewizorów/Cellulit i celuloid") czy konstrukcją "fabularną" przeniesioną wprost z dzieł reżysera (wersy "Już wszyscy wrogowie we krwi/A ja pragnę ich wskrzesić i wybić od nowa" pojawiające w ostatniej zwrotce). Jednak ta niezwykle lekka piosenka uderza z opóźnieniem swoją trafnością diagnoz na temat stanu społeczeństwa. Ba, jest tego więcej!

Ot, chociażby taki "Więcej niż Google", sprowadzające uczucia do wymiany SMS-ów i przeglądania profili oraz zdjęć na portalach społecznościowych albo "Ministerstwo Mojej Głowy" posługujące się zgrabną alegorią polityczną. Cała siła tekstów na "Proxy" tkwi w ich wielowarstwowości: poziom humorystyczny zauważamy natychmiast, podczas gdy tuż za nim skrywa się gorzka prawda na temat... nas samych. Otrzymujemy dużo postmodernistycznej ironii, która wyrosła w kulturze przesiąkniętej konsumpcjonizmem, memami i obrazami z YouTube. Do tego dochodzi jeszcze szczypta allenowskiego neurotyzmu w wersji kobiecej (szczególnie w "Andrew"). Na szczęście brak tu intelektualnego snobizmu - częściej Marcell jawi się po prostu jako zwykła dziewczyna, przytłoczona współczesnością i zmaganiami z dorosłością. Jest w tym wręcz ujmująco autentyczna, przez co trafia do słuchacza wyjątkowo szybko - podobnie zresztą jak wersy z tekstów, które będą tkwić w waszej pamięci na naprawdę długo. A przecież jeszcze została nam do omówienia warstwa muzyczna.  

W przypadku "Proxy" wokal Julii Marcell został wysunięty do przodu, przez co instrumenty niepozornie mkną w tle i przy pierwszych przesłuchaniach nie rzucają się zbytnio w uszy. Przez to może początkowo wydawać się, że dzieje się tu niewiele. Jednak wystarczy posłuchać chociażby "Ministerstwa Mojej Głowy", by szybko zweryfikować tę opinię: funkowa linia basu doskonale podkreśla groove perkusji, przesunięte na dalszy plan przesterowane gitary dodają odpowiedniego napięcia, a syntezatory i sample wprowadzają nieopisany wręcz niepokój. "Więcej niż Google" to nieskomplikowany, melancholijny electropop, który na poziomie trzeciej minuty zaskakuje słuchacza klimatycznym, chillwave'owym mostkiem. Jednocześnie nie można w żaden sposób odmówić utworom przebojowości.

W związku z tym z jednej strony trudno dziwić się, że single "Tarantino" i "Andrew" już chwyciły; z drugiej zaś utwory promujące można wybierać tu na chybił-trafił i stwierdzenie to nie jest w żaden sposób przesadzone. Gorzej, że zostało piosenek jeszcze tylko sześć, bo krążek niestety trwa zaledwie 34 minuty i pozostawia spory niedosyt. Patrząc na to inaczej: mamy pewność, że materiał został odpowiednio wyselekcjonowany. I tak: to zdecydowanie najlepszy krążek artystki.

Utwory z "Proxy" nie silą się na bycie ambitnymi propozycjami dla elit, a jednocześnie traktują słuchacza z należytym szacunkiem i nie urągają jego inteligencji. Szkoda tylko, że to, co powinno być w polskiej muzyce popularnej od dawna standardem, uznawane jest za rzecz wyjątkową. Ale to nie miejsce na tego typu rozmyślenia - wy zajmijcie się po prostu wspieraniem Julii Marcell i jej twórczości, bo zdecydowanie jest tego warta.

Julia Marcell, "Proxy", Mystic

8/10

Sprawdź tekst piosenki "Andrew" w serwisie Teksciory.pl!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Julia Marcell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy