Reklama

Recenzja. David Gilmour "Rattle That Lock": Album pełen wspomnień

Echa solowej twórczości oraz płyt Pink Floyd z czasów po odejściu Rogera Watersa, duży ukłon w stronę rocka lat 80. i mały w kierunku jazzu, a także hołd dla Richarda Wrighta - takie atrakcje znajdziemy na nowym albumie Davida Gilmoura.

Echa solowej twórczości oraz płyt Pink Floyd z czasów po odejściu Rogera Watersa, duży ukłon w stronę rocka lat 80. i mały w kierunku jazzu, a także hołd dla Richarda Wrighta - takie atrakcje znajdziemy na nowym albumie Davida Gilmoura.
"Rattle That Lock" Davida Gilmoura to trochę bardziej zestaw nagrań niż zwarta płyta /

Materiał na "Rattle That Lock" David Gilmour zrealizował kilka miesięcy po wydaniu "The Endless River". Do współpracy zaprosił twórców, z którymi przy ostatniej płycie Pink Floyd pracował: część tekstów dostarczyła wieloletnia życiowa i artystyczna partnerka muzyka - Polly Samson, a przy produkcji udzielał się Phil Manzanera (Roxy Music).

Swoje czwarte, studyjne dzieło muzyk opisywał jako luźny koncept album, którego motywem przewodnim są refleksje i wspomnienia, nawiedzające człowieka w ciągu dnia. Na przestrzeni kilkunastu godzin każdy z nas przeżywa różne emocje; David, chcąc opowiedzieć o swoich oraz wyrazić je za pomocą dźwięków, musiał sięgnąć do różnorakich muzycznych rozwiązań. I tak też zrobił. Na krążku obok charakterystycznych dla Brytyjczyka, ubarwionych jego słynnymi solówkami kompozycji, znalazły się momenty, w których słychać chór ("Rattle That Lock", "Today"), rytmy spod znaku walca ("Faces Of Stone"), a nawet jazz - partia pianina w "Dancing Right In Front Of Me" i mogący kojarzyć się z twórczością Stinga "The Girl In The Yellow Dress". Ostatni z wymienionych utworów niewątpliwie zaskakuje; szkoda, że takich muzycznych niespodzianek nie ma na tym wydawnictwie więcej.

Reklama

Brzmienie kilku kompozycji utrzymane jest w klimatach rocka z początku lat 80., dobrym przykładem jest tutaj utwór tytułowy. Czyżby 69-letni dziś artysta często wracał myślami do tamtych lat? Trudno się dziwić, przecież to ważny okres w jego karierze. Ale na "Rattle That Lock" muzyk przywołuje też czasy późniejsze, gdy przewodził legendarnej ekipie z Wielkiej Brytanii.

Na nowym krążku znalazło się także miejsce na utwór "In Any Tongue", w którym gitarzysta wyraża zaniepokojenie rozwojem technologii wojennych, oraz na hołd dla Richarda Wrighta. Poświęcona zmarłemu klawiszowcowi Pink Floyd kompozycja "A Boat Lies Waiting" nawiązuje do żeglarstwa, które Rick uwielbiał; ciekawe, że tekstu tej piosenki nie napisał sam Glimour, a posłużył się słowami Samson.

Przewodnia idea spowodowała, że album "Rattle That Lock" to trochę bardziej zestaw nagrań niż zwarta płyta, nie słucha się go jednak jak zwyczajnej składanki. Łącznikiem między utworami są zarówno głos i gitara Gilmoura, ale też - a może przede wszystkim - pewna, swoista elegancja, która z wszystkich utworów emanuje. Całość, choć nie ekscytuje z równą siłą, dostarcza wiele satysfakcji.

David Gilmour "Rattle That Lock", Sony Music

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: David Gilmour | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama