Reklama

Patos w dobrym stylu

Florence And The Machine "Ceremonials", Universal

Rudowłosa Florence Welch w 2009 roku skutecznie zasygnalizowała chęć dołączenia do czołówki brytyjskich wokalistek. Teraz już nie ma wątpliwości, że nie tylko stała się jej częścią, ale wręcz nadaje ton.

Drugi album autorskiego projektu Welch przepełniony jest patosem, choć nie jest to jeszcze pułap podniosłości w stylu U2, Coldplay czy Muse. Refreny na "Ceremonials" pretendują do roli hymnów, niebanalne teksty szukają istoty rzeczy i wyśnionych miejsc, a aranżacje czarują imponującym przepychem. Efekt wzmacniany jest potężnym i melodramatycznym głosem wokalistki.

Reklama

Za brzmienie "Ceremonials" odpowiada Paul Epworth, który pracował z Florence nad jej debiutem i który współtworzył i wyprodukował największy przebój 2011 roku - "Rolling In The Deep" Adele. Kompozytorskie talenty Epwortha i jego zmysł do pełnych rozmachu aranżacji to najlepsze, co mogło się przydarzyć takiemu talentowi jak 25-letnia Welch.

Album rudowłosej gwiazdy - bo tak już chyba należy określać wokalistkę - łączy mistyczne, czasem mroczne klimaty ("Seven Devils") z radosnym chóralnym śpiewaniem inspirowanym gospel ("Lover To Lover"), a celtyckie melodie z niezwykle żywym, plemiennym brzmieniem perkusji ("Heartlines", "Shake It Out").

Barokowy pop, z którym Brytyjka zaprzyjaźniła nas na swojej pierwszej płycie "Lungs", został dopracowany do perfekcji. Artystka, inspirowana m.in. obrazem Fridy Kahlo ("Co widziałam w wodzie") oraz stanami tonięcia i spadania, zaprezentowała nam dzieło jeszcze bardziej euforyczne i spektakularne niż jej debiut. Jest w tym pewien paradoks, bo ani w tonięciu, ani w obrazach Kahlo nie ma przecież nic euforycznego. Pisarka i dziennikarka Emma Forest nazwała ten paradoks "roztańczoną melancholią". Tak właśnie określiła muzykę wykonywaną przez Florence And The Machine.

Brytyjka zaprasza słuchacza do poszukiwania odrealnionego miejsca, w którym można się zanurzyć, odprężyć, zapomnieć o wszystkim, oceanicznego miejsca, które nas obejmie ("Never Let Me Go", "Leave My Body"). Słuchając albumu "Ceremonials", miałem wrażenie, że w takim właśnie miejscu się znajduję. I było to niezwykle błogie uczucie.

9/10

Warto posłuchać: "No Light, No Light", "Only If For A Night", "What The Water Gave Me", "Never Let Me Go", "Leave My Body", "Shake It Out"

Zobacz teledysk do singla "Shake It Out":

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: styl | Stylu | Florence & The Machine | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy