Reklama

O.S.T.R. & Magiera "Arhytmogenic": Znowu ratują ten hip hop... [RECENZJA]

Nieoczekiwane spotkanie na szczycie. Gdyby do niego doszło kilka lat temu, to spokojnie moglibyśmy mówić o wspólnym interesie dwóch najbardziej zapracowanych hiphopowców w Polsce.

Nieoczekiwane spotkanie na szczycie. Gdyby do niego doszło kilka lat temu, to spokojnie moglibyśmy mówić o wspólnym interesie dwóch najbardziej zapracowanych hiphopowców w Polsce.
Okładka płyty "Arythmogenic" O.S.T.R. i Magiery /

Teraz wieść o wspólnej produkcji dwóch weteranów również działa, a ich "Arhytmogenic" to ukłon w stronę starych hiphopowców i tych, którzy kochają kulturę całym sercem. Bez zapowiedzi, nachalnej promocji i kontrowersji przed premierą. Szybka akcja. Klasyczny styl z wyraźnym podziałem MC-producent i ważną rolą DJ-a.

Prawdziwy hip hop wciąż żyje, jak zapewnia sam O.S.T.R. w otwierającym "$TARTrack (071/042)". Ten nieprawdziwy, podobno żałosny jak "Benny Hill", raczej ma się dobrze, skoro płyty sprzedają się całkiem nieźle, a jego kolega z tego projektu całkiem niedawno współpracował z... Whitem 2115, pomagając mu nagrać najlepszy numer w krótkiej karierze. Paradoks, prawda?

Reklama

"Pierwsze pokolenie Asfaltu / Jedyne, prawdziwe, niepodrabialne tchnienie od startu / W czasach gdy daje d*** w opór cała scena dla hajsu / Widzisz, lojalność kontra kasa - i tu nie ma przypadku" rapuje chwilę dalej w "A₵ID". Można przyczepić się do wielu rzeczy w rapie Ostrego - od zarzucania innym komercji, zapominając o współpracy z pewną marką drogich alkoholi czy kawałku promującym grę komputerową. Kompletnie niepotrzebne są też wersy czepiające się ludzi o innej orientacji, zabawnie brzmi wyśmiewanie różowego koloru, często obecnego nie tylko na tej podrabianej scenie, ale i wśród tych prawdziwych, którzy wypuszczają kolejne barwne dropy ciuchów lub po prostu w takich chodzą. Co ciekawe, nawet ci, którzy współpracują z łodzianinem.

Trzeba jednak przyznać, że mimo wielu absurdów w tekstach, to i tak jest tu najlepiej od czasów "Podróży zwanej życiem". O.S.T.R. bawi się konceptem w "MaMoNa Li$a", mimo że ten jest już przerobiony na wiele sposobów, potrafi wciąż rzucić mocne wersy jak "Jestem biały jak papier, możesz mi mówić czarny Shakespeare / Nie pytaj czemu, nic Ci nie powiem jak Charlie Chaplin", dzięki którym "AND€R$ON $ILVA" stał się najciekawszym numerem na płycie.

Rapuje w swoim starym, dobrym stylu w "UNIV€R$UM" (nawet refren tu się udał), a w "Ni₵" przypomina o genialnym "Mamo" z "Jazzu w wolnych chwilach". Nawet niepotrzebnie modulowanie głosu, tym razem w "DR€AM$", da się jakoś przeboleć. Raper wyszedł tutaj z własnej strefy komfortu i nagrał coś, czego data ważności nie kończy się po jednym odsłuchu. Prywatne, rodzinne reminiscencje zeszły na dalszy plan, a ratowanie gatunku lepiej zostawić innych, nawet tym, co mają pstrokate bluzy i nie chodzą w moro na Bałutach.

Na szczęście hip hop nie przewiduje norm czasu pracy, bo trzeba by było długo czekać na kolejne produkcje Magiery, a ten przecież hurtowo dostarcza materiał najwyższej jakości. Tylko w tym roku wrocławianin pracował przy projektach Pokahontaz, Pei, Kaliego czy Małpy, rozdając też przy okazji wiele pojedynczych podkładów, ale na szczęście nie wpłynęło to w żaden sposób na klasę jego produkcji. Podobnie jest tutaj.

Zaryzykuję nawet, że wyjątkowość "Arhytmogenic" polega na tym, że jest to taka paczka beatów, której potrzebował O.S.T.R., żeby choć trochę wydostać się ze zdziadziałego grajdołka. EP-ka to czysta forma przypominającą o złotych czasach gatunku. Do bólu klasyczne beaty, czerpiące z najlepszych nowojorskich wzorców: "$TARTrack (071/042)" ze świetnymi bębnami czy "$KUR***£¥ WaJB" z fantastycznymi samplami dęciaków.

Kiedy trzeba to imponuje lekkością w soulowym "AND€R$ON $ILVA", a nawet tworzy paranoiczny klimat w "DR€AM$". Oczywiście w tym wszystkim jest również nieoceniony DJ Haem, cichy bohater całości, który swoimi cutami (chociażby genialny dialog z "Killera" czy fragment "Sekretów" Fokusa) wnosi sporo ożywienia.

Kiedyś najlepszy osiedlowy ziomek z którym każdy chciał zbić pionę na osiedlu, teraz facet, który znowu robi za superbohatera, którego niby potrzebuje hip hop. Raczej to nie przejdzie, ale "Arhytmogenic" to doskonały przykład na to, jak producent stara się wyciągnąć maksimum ze swojego kolegi. I częściowo się to udaje. B-boye, grafficiarze, beatboxerzy, DJ-e i raperzy powinni być choć trochę zadowoleni, a to też jakiś sukces.

O.S.T.R. & Magiera "Arhytmogenic", Asfalt Records

5/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: O.S.T.R. | magiera | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy