Reklama

Nieśmiały James Bond na tanim dancingu

Miss Polski "Fitness", EMI

Trio ze Śląska zaciera granicę między światem filmowych amantów i polskich 30-latków.

Lider projektu Miss Polski Roman Szczepanek zadebiutował cztery lata temu solową płytą nagraną pod pseudonimem Graftmann. Zbiór akustycznych piosenek zebranych na albumie nazwanym po prostu "Graftmann" raził nieporadnością - wokalną, instrumentalną, kompozycyjną, tekstową. Prostota wcale nie przekładała się na bezpretensjonalność, a popkulturowe aluzje wydawały się umieszczone na siłę. To samo - że to płyta prosta, kameralna i pełna aluzji do ikon popu - można powiedzieć o albumie dowodzonego przez Szczepanka tria Miss Polski. Efekt jest jednak o trzy klasy bardziej udany.

Reklama

Miss Polski, w skład którego oprócz Graftmanna wchodzą też muzycy mysłowickich zespołów Iowa Super Soccer i Twisterella, grają specyficzną odmianę klawiszowego popu. W materiałach promocyjnych wymieniają jako inspiracje Pet Shop Boys, Pulp i Roxy Music, ale to raczej bardzo odległe skojarzenia. Daleko Miss Polski do klasyków brytyjskiej piosenki przede wszystkim pod względem charyzmy. Szczepanek jako wokalista nadal nie wyszedł z sypialni. Póki co nie jest to osobowość zdolna do porwania tłumów. Nawet przestrzeń większego klubu wydaje się być dla niego onieśmielająca. Co nie zmienia faktu, że rozwinął się jako autor piosenek i wokalista. Jego ewentualne wpadki, tak bardzo bolesne, gdy grał solo, maskują tym razem umiejętne, ciepłe, klawiszowo-akustyczne aranże i automat perkusyjny.

Najlepsze efekty Szczepanek osiąga, gdy przechodzi w tryb rozmarzonego (i podrygującego gdzieś pod ścianą dyskoteki) indie-popowca ("Lewy amant", "Fitness", We francuskich kryminałach", "Miss Piggy na parkiecie"). Nieco gorsze, gdy próbuje znanych z "Graftmanna" klimatów "dołerskich". Najgorzej zaś wypada zupełnie nie pasujący do całości utwór "Specjaliści w nocy" z gościnnym udziałem Ani Dąbrowskiej i Reni Jusis - główny motyw tej piosenki broni się doskonale, ale pseudo-zawadiacka maniera Jusis to moment, który zawsze przewijam.

Ważnym elementem "Fitness" są niewątpliwie teksty. Szczepanek chętnie bawi się pastiszem i stylizacją - piosenki pełne są staromodnych zwrotów i archetypicznych sytuacji: "ci twoi kochankowie to jakiś blef", "lewy amant / gdy kochał to nie zdradzał", "chcemy luksusu jak z wyższych klas", "na dancingu komplet / brokat sypie się", "tupet i takt ratuje nas", "we francuskich kryminałach są kawiarnie pełne dziewczyn / wszystkie palą papierosy / i nie stroją min". Świat średnio atrakcyjnego, mocno zatraconego w romansach i dziwnych związkach faceta - rzeczywistość tanich dancingów i zadymionych sypialni - przenika się w tekstach Miss Polski ze światem starych filmów i kinowych ikon - agenta 007, Freda Astaire'a czy Humphreya Bogarta.

Zabieg, którym posługuje się Miss Polski, jest jednak w gruncie rzeczy bardzo czytelny. Nie ma takiej kliszy, z której Szczepanek chętnie by nie skorzystał. W efekcie chwilami mam wrażenie, że wszystkie te scenerie, które buduje Graftmann, są potwornie papierowe, a pod warstwą stylizacji, autoironii i retro-chic nie kryje się nic specjalnie błyskotliwego. Trzeba jednak przyznać, że niektóre postaci z piosenek Szczepanka, jak wiecznie nieszczęśliwa, tytułowa "Miss Piggy", marzący o większym powodzeniu u kobiet facet z piosenki "Fitness" czy przeżywająca kryzys para ("Dancing w tanim motelu") są całkiem autentyczne.

"Fitness" to także jedna z nielicznych płyt, podejmujących w tekstach problem kryzysu męskości. Tak więc, żeby użyć klasycznego bon-motu - diabeł tkwi w szczegółach. "Fitness" to płyta o bardzo spójnej i oryginalnej jak na Polskę estetyce. Jednocześnie - zmarnowana szansa na album przynajmniej bardzo dobry.

5/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nieśmiały | Ola Chlebicka | recenzja | Miss Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama