Reklama

Nie ma dymu bez ognia

Moral Gano "Przeminęło z dymem", Gopside/Mystic

Chwalmy "Przeminęło z dymem", bo jest za co. Gano się rozgrzał, Moral ochłonął a dobór podkładów ze znakiem jakości L (jak Lukatricks) okazał się o niebo lepszy, niż w wypadku projektu Czarne Złoto. Bardzo dobrze się tego hip hopu słucha.

Współpraca Gano z Moralem od początku wydawała się zaskakująca. Z jednej strony sumienny i wrażliwy weteran sceny, typowy tekściarz, po bicie przetaczający się niezgrabnie, jednym tempem. Z drugiej - pozbawiony wyczucia obciachu junior ze śpiewnym, zwiewnym flow i wersami pełnymi chwastów. Jakby tego było mało, dwójka ta spotkała się siedem lat temu na gruncie nowoczesnych amerykańskich, bounce'owych produkcji, bezlitośnie obnażających pustotę części linijek i wszystkie warsztatowe braki. "Nienagannie Niemoralna Propozycja" została więc z miejsca odrzucona.

Reklama

Teraz, po "Przeminęło z dymem", już wiem, że wystarczyło dać panom czas. Wypracowali relację nasuwającą na myśl tę z zespołu Flexxip. Rolę Mesa gra Moral, który przyznaje "ja chcę być wyżej i wyżej / chcę być znany z flow, a nie wyginania łyżek", ale stwierdza też "nikt nie robi za idiotę / za faktem fakt, daję to tak żebyś nie mówił co ja plotę".

Co to oznacza? Większą równowagę między treścią a formą. Elastyczny styl najeżony błyskotliwymi linijkami, a przy tym składne zwrotki. Do tego emce może sobie darować ekipę od refrenów - jest na tyle muzykalny, by udźwignąć to zadanie.

W buty Emila Blefa wszedł z kolei Gano. Wydaje się scenarzystą i redaktorem "Przeminęło z dymem". Ikar, Marconi, Kitano i Tarantino to kropki, które swobodnie łączy, kreśląc do tego przejmujące historie w swoim starym stylu i imponując rozwagą faceta, co to dobrze zdążył przemyśleć swoje życie. Zbędnych słów u niego nie znajdziemy, te rzucone na bit są wreszcie wystarczająco płynne. Malokontentom buzię zamkną goście: Gutek nawijający ze swadą ś.p. Nate Dogga, Tede z Numerem w szybkich wymianach rodem z drugiego WFD, O.S.T.R., który nie ma farb, by pomalować świat na różowo, czy Skorup z jego zgrabnymi aluzjami do rap-kanonu. Uwaga, to tylko początek listy. Jest na niej jeszcze chociażby Fokus, Mes, PIH, HST.

Prawdziwym bohaterem "Przeminęło z dymem" jest jednak inna, nie wspomniana jeszcze postać - Rafał "Jajonasz" Lukatricks. Zawsze był dobry, tym razem wskoczył jednak na producencki Olimp. Sampluje jak trzeba, stać go nawet na świeżą, chwytliwą próbkę wokalną, ale do historii przejdzie jako ten, który perfekcyjnie wykorzystuje syntezatory. Te stanowią u niego świetne dopełnienie, nie główną treść i naczelną inspirację w produkcji. Niezastąpiony "Jajo" połączył klawiszowe przestrzenie, g-funkowe lenistwo, rytmiczne wysublimowanie i duszę perfekcjonisty w coś, co dodałoby ognia najsłabszym raperom. A, że Moral z Ganem dobrze wiedzą po co są w grze, efekt tej współpracy znacząco przewyższył oczekiwania. Brawo.

8/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: płomień | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama