Reklama

Hip hop na każdą okazję

B.o.B. "Presents The Adventures of Bobby Ray", Warner

Jest wam przykro, że w dobie electropopu i auto-tune'a coraz trudniej zaśpiewać refren ulubionej piosenki, bo wszystko jest wyrecytowane, wywarczane albo wywrzeszczane? B.o.B. przybywa z odsieczą!

B.o.B., czyli Bobby Ray Simmons, to cudowne dziecko Wschodniego Wybrzeża. Nie pierwsze i nie ostatnie, ale na tle innych rówieśników wyjątkowe. Choć półtora roku temu porównywano go z Kidem Cudi i Asherem Rothem, dopiero Bobby połączył alternatywne brzmienia i hiphopową zadziorność z lekką, przebojową formułą. Mało tego, zachowując własny styl szturmem zdobył listy przebojów już za sprawą pierwszego promującego krążek singla "Nothing On You" . I niby to tylko numer o pięknych dziewczynach, jeden z wielu jakie zna czarna muzyka, a jednak... Słodki wokal Bruno Marsa w połączeniu z pianinem przywodzi na myśl wczesne dokonania Johna Legenda, a ze sprawnym rapem czarującego B.o.B.-a tworzy mieszankę, przy której większość słuchaczek może się rozpłynąć.

Reklama

Druga promująca krążek piosenka "Airplanes" jest z kolei dowodem na udany mariaż indierockowych trendów rapową stylistyką. Kolejny landrynkowy refren, tym razem w wykonaniu rówieśniczki rapera, 22-letniej Hayley Williams, liderki postpunkowej formacji Paramore. I kolejne zaskoczenie - to działa. A Bobby, mimo młodego wieku, zaskakuje trzeźwością myślenia o realiach biznesu. W drugiej wersji utworu, dodanej na koniec albumu, pojawia się gościnnie Eminem i okazuje się, że nawet przy mistrzu wielokrotnie złożonych rymów i szalonego flow, blask debiutanta nie słabnie.

Zresztą choć ciekawych gości tu nie brak, słychać, że nie zostali zaproszeni, by wyciągnąć młodzika za uszy i dodać mu splendoru. Gospodarz dobrze uzupełnia się z Lupe Fiasco w podrasowanym gitarowymi riffami "Past My Shades", jeszcze lepiej radzi sobie zaś w duecie z rewelacyjną Janelle Monae w "The Kids", zaskakująco melodyjnej piosence, która ze świetnie pulsującym basem w tle niesie przesłanie w klimatach emo - o braku zrozumienia dla współczesnego świata, poczuciu uwięzienia w Matriksie, straconych szansach. Jeszcze bardziej przebojowo wypadła "Magic", kooperacja z frontmanem poppunkowego Weezera, Riversem Cuomo. Alternatywne gitary zderzają się tutaj z syntetyką, wszystko zaś, choć brzmi bardzo nowocześnie, ma też urok dawnych dokonań szalonego kolektywu Dungeon Family, ozdoby "Plugawego Południa". W szpanerskie klimaty dirty south najlepiej jednak przenosi numer nagrany z T.I.-em. "Bet I" kipi od plastiku, znamiennych dla gatunku cykaczy, a wyrzucający kolejne wersy raperzy osiągają prędkość nadświetlną. No dobrze, tej akurat piosenki pod nosem się nie zanucimy, niech więc będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Bo debiut Raya nie dość, że oferuje kawałek dobrego, świeżego hip-hopu, jest też jak przenośny zestaw hitów na każdą okazję - do poduchy z dziewczyną, do potańczenia na imprezie i ku pokrzepieniu w trudnych chwilach. I za to należy mu się tak wysoka ocena.

8/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: okazje | hip hop | Bobby Ray Simmons
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy