Reklama

Hans x Folku "8122". Nikomu tu nie jest do śmiechu [RECENZJA]

Potrzeba płyty pasującej do drinków z palemkami i spacerów w chłodnych gajach? Ścieżki dźwiękowej do Josefa Bratana tańczącego w niezapłaconym pokoju z roznegliżowanymi paniami bądź Kizo podciągającego się na helikopterze? Czegoś, co pozwoli wyłączyć mózg, oderwie nas od wojny, również tej polsko-polskiej, polityki, chciwych korporacji i bezradnych rządów? W takim razie nawet nie zbliżajcie się do "8122", uciekajcie, gdzie pieprz rośnie.

Potrzeba płyty pasującej do drinków z palemkami i spacerów w chłodnych gajach? Ścieżki dźwiękowej do Josefa Bratana tańczącego w niezapłaconym pokoju z roznegliżowanymi paniami bądź Kizo podciągającego się na helikopterze? Czegoś, co pozwoli wyłączyć mózg, oderwie nas od wojny, również tej polsko-polskiej, polityki, chciwych korporacji i bezradnych rządów? W takim razie nawet nie zbliżajcie się do "8122", uciekajcie, gdzie pieprz rośnie.
Okładka płyty "8122" Hansa i Folku /

Hans, jegomość z 52 Dębiec, Pięć Dwa oraz Luxtorpedy, to weteran pieśni meczących, zaklinacz deszczu powodujących lęk myśli, niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci. Wiadomo, w końcu od ponad 20 lat dba, by słuchacz nie poczuł się nazbyt komfortowo. Ale mam wrażenie, że miewał znacznie większą potrzebę bilansowania materiałów, zdarzało mu się zostawiać więcej wentyli bezpieczeństwa. Tu nie ma taryfy ulgowej, zresztą spójrzmy na przykłady.

"Połówka" - która w głowie rapera była lekkim utworem urodzinowym, takim w sam raz do zaproszenia Jareckiego i BRK - nie ma wcale bitu wagi piórkowej (dubowe przestrzenie!), do tego straszy wersami traktującymi o tym, "jak się świat zamienia w Mordor / dzięki orkom i pieniądzom", a "głupcy wznoszą posąg kukłom, płotkom i wywłokom". "Trzy sztabki" skończyły na house'owym podkładzie, ta groteska się uśmiecha, niemniej jadowicie. Ascetyczna, transowa kołysanka "A ty śpij" nie pozwala usnąć chociażby za sprawą "wraków ludzkich żyć" zalegających na dnach oceanów. Wystudzony "Świat 2.0" mógłby być miękkim lądowaniem na koniec, lecz perkusje zaczynają się telepać, zaś balast filozoficzny ciągnie w dół.

Reklama

Skoro wymieniłem utwory ciężko-lekkie, to możemy przerzucać prawdziwy gnój: sól na ranach i popiół na głowie, lot na oparach absurdu, mrok myśli, gównem usmarowane kukły, ale też gówno przykrywane gazetą i krawat będący nie do odróżnienia od stryczka. Usiłujesz wykrzesać cokolwiek pozytywnego z wieści ze wschodu? Hans policzkuje cię "Dobrymi bombami". Chcesz wesprzeć się na jakimś autorytecie? Hans rusza z krucjatą przeciwko nim w "Gusłach". "Dwóch największych świętych" łaja za konformizm, na który - w tym czy innym zakresie - każde z nas się przecież zdobywa. "Wisielec" to opowieść alegoryczna, niemniej bezlitosna dla odbiorcy jak najsroższe momenty "Deep Hans". Coś jeszcze? Może to, że wszystkie określenia z początku akapitu to cytaty, niczego nie referuję, niczego nie ubarwiam.

Pytań padło wiele, w tym sporo retorycznych, zatem teraz kwestia kluczowa: czy "8122" to płyta niedobra. Ależ przeciwnie, więcej niż dobra. Rzadką do tej pory w obozie Pięć Dwa spójność gwarantuje monopol producencki Folka i utrzymana na stałym poziomie gorycz Hansa. W produkcji jest wszystko, co raperowi potrzebne - zróżnicowane rytmy, sporo melodii, przygaszone brzmienie, operowanie kontrastami, elektroniczny sznyt bez szarży (może poza dubstepowo-trapowym "Zwalniam cię") cechujący jednak dość klasyczną materię.

Sam mistrz ceremonii przynosi jakość w formie i w treści. Nie zgadzam się z nim, tym bardziej szanuję to, że jest w stanie tak wyłożyć swoje racje, żebym coś w tym zobaczył. Co zaś do wspomnianej formy - śpiewne offbitowe flow z "Dwóch największych świętych" to petarda. Elastyczność, cała organizacja intonacyjna, skok do refrenu w "Takbo-niebo" zasługują na brawa. Przejście z letargu do ataku w "Oazie" - chapeau bas. "Zwalniam Cię" - poznaniak mógłby iść w szranki z traperami, bo w grę "zatrzymaj się i rusz" grać umie, szarpie nawijką jak trzeba. Imponuje również wychłodzenie stylu i to z jakim zen artysta przekazuje nieprzyjemne rzeczy do wtóru spokojniejszych kompozycji - im wolniejszy podkład, tym większe bagno dla niedoświadczonego rapera, więcej umiejętności, pewności siebie i czucia rytmu słychać.

Jednym z kluczy do sukcesu obecnego rapu jest to, że pozwala nam być bezmyślnymi, lepiej poczuć się z własną ignorancją, to takie miejskie fantasy z mnóstwem mniej lub bardziej poprzebieranych, kolorowych stworów. Hans w sposób stylowy, własny i dosadny przypomina dorosłym, że są dorośli, zdziera pozłotko z cielca reprezentującego panoszące się "kidulthood", dzieciorosłość, uniemożliwia eskapizm. Ja skończyłem - jak na razie - przygodę z płytą zirytowany, sfrustrowany, ale bogatszy. Odłączanie się od pieczołowicie przygotowanego sobie matriksa nie musi być przyjemne. Jest potrzebne.

Hans x Folku "8122",  Trip Records 

8/10

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy